Odsunąłem delikatnie jej łapę.
- Nie musiałaś - szepnąłem z bólem, który starałem się zamaskować jak tylko się da. Wadera popatrzyła na mnie z politowaniem któe tak bardzo mnie irytuje. Nie znoszę kiedy patrzy się na mnie jak na przegranego. - Nic już nie mów. Odpocznij.. - powiedziała cicho i uniosła delikatnie kącik warg. Już chciałem zaprzeczyć i wstać ale skarcił mnie Misi oczywiście w myślach
~ Nawet o tym nie myśl! Nie odzywaj się i śpij! I tak nie pozwolimy ci wyjść! - w sumie to ma racje. Trudno mi to przyznawać ale taka jest prawda. Poza tym mam za mało siły żeby cokolwiek zrobić. Szybko zasnąłem. Jak zwykle nawiedziły mnie koszmary więc nie powiem żebym się wyspał. Przespałem cały dzień. Obudziłem się dopiero o 20, albo coś koło tego. Wiedziałem że dzisiaj muszę wyjść wcześniej. W takim stanie oddalenie się dość daleko zajmie mi 2 razy tyle czasu co zawsze. Podniosłem lekko jedną powiekę. Dziewczyn nie było. I tak musiałbym się wymknąć więc stwierdziłem że to dobry moment. Podniosłem się z wielkim bólem ale nie mogłem dać zwyciężyć. Zrobiłem kilka kroków, bardzo powolnych kroków żeby podłapać równowagę. Trochę średnio mi to wyszło ale jako tako szedłem. Kierowałem się do wyjścia z jaskini. Coś czułem że nie będzie tak łatwo. Za rogiem wejścia stały obie samice i zbierały jakieś owoce. Cichaczem starałem się udać w drugą stronę ale średnio mi to wyszło...
- Kail? - powiedziała trochę zdziwiona Misi i w sekunde pojawiła się przed moim nosem - gdzie się wybierasz?
- Dobrze wiesz - rzuciłem sucho.
- Nie możesz wychodzić. Wracaj tam i odpoczywaj - podeszła wadera.
- Nic mi nie jest. Muszę iść.
- Kail! Nie możesz! - zdenerwowała się Alba
- Muszę! - warknąłem
- Kail... Może faktycznie powinieneś zostać? - spytała Mistaki. Strasznie mnie tym zdenerwowała.
- Dobrze wiesz czemu muszę iść! I wiesz że muszę! Więc zostaw mnie w spokoju i daj mi iśc jeśli chcecie jeszcze żyć! - rzuciłem jej gniewne spojrzenie. Byłem wściekły. Dobrze zna te historie! Po co tak gada skoro wie że to nie możliwe!
- Przynajmniej daj mi z tobą iść! - upierała się kocica.
- Nie! Nie możesz! Nikt nie może! To zbyt ryzykowne!
- Kail... Poradzę sobie. Wiesz że... - kontynuowała ale ja nie chciałem jej słuchać.
- Nie chce ci zrobić krzywdy! - krzyknąłem.
- Ukryje cię. Chce mieć cię tylko na oku...
- Jak chcesz się ukryć?! On wie dokładnie to co ja, widzi to co ja i czuje to co ja! On to ja! Nie ukryjesz się! A ja nie wybaczę sobie jeśli tobie albo jej się coś stanie! - krzyknąłem i odbiegłem. To musiało wyglądac bardzo pokracznie bo co chwile się potykałem i nie miałem tyle sił żeby faktycznie biec więc to był taki szybki chód w którym się co chwila potykałem. Po chwili zwolniłem. Nie dałbym rady dalej biec ale chciałem żeby myślały że odbiegłem i mnie nie goniły. Nie mogły ze mną iść...
<Alba? Tylko on faktycznie musi iść ;) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz