wtorek, 25 marca 2014

Od Kill'a cd historii Ines

To było naprawdę straszne. Wszystkie urządzenia i mechanizmy były zadziwiające, jednak sprawiały okropne cierpienie, co wcale mi się nie podobało. W trakcie tortur, któreś z narzędzi uszkodziło mi jakąś część ciała ( jaką? xD - dopisek Sher ), przez co straciłem czucie i wcale nie czułem bólu. Może to nawet lepiej. Pamiętam jak kiedyś z kumplami z poprzedniej watahy bardzo upiliśmy się na jakimś przyjęciu i totalnie zwariowaliśmy. Wtedy też bawiliśmy ( nic nie mówię ._. - Sher ) się z niedźwiedziami, które strasznie nas poraniły. Na szczęście dzięki Kimmy i innych uzdrowicielek wszyscy przeżyliśmy, ale... Właśnie, ciekawe co z moją siostrunią. Ostatni raz widziałem ją i Clarissę przy portalu do tego świata. Nie sądzę, aby czarodziejka mogła przemieszczać się między wymiarami, więc raczej w tej sytuacji nie mogę liczyć na jej pomoc. Kiedy odzyskałem przytomność, zauważyłem, że znajduję się w całkiem ciemnym pokoju. Po chwili zapalono światło, a ja ujrzałem, że jestem w pokoju, którego dwie ze ścian stanowiły kraty. Za jedną z nich zauważyłem dwie wadery. Jedną z nich znałem doskonale. Chciałem ją zawołać, jednak z mojego gardła wydobył się jedynie krótki pisk. Nie usłyszały mnie, zresztą czemu się dziwić. Nie mogłem wydobyć z siebie ani słowa, byłem zbyt słaby. Wilczyce o czymś rozmawiały, widziałem jak ich usta się poruszają. Jednak mój słuch był osłabiony przez tą okropną, głośną muzykę, którą włączyli mi... ostatnio. Nie miałem pojęcia ile czasu minęło od kiedy tu trafiłem, oraz w ogóle za co mnie zamknęli. Delikatnie poruszyłem łapą, a później powoli przewróciłem się na brzuch. Widziałem jak Ines szarpie przyczepione do ściany łańcuchy, a druga wilczyca ma z tego niezłą zabawę ( sadystka czy gwałcicielka? xD - Sher ). Spróbowałem jeszcze raz się odezwać i tym razem poszło o wiele lepiej.
- Ines - jęknąłem - co się dzieje?
Wadera chciała odpowiedzieć, jednak wyręczyła ją istota, która wcześniej się z niej śmiała.
- Z tego co słyszałam, jesteś Kill. - powiedziała - Mam rację?
- Mhm. - mruknąłem
- A więc, Kill, podobały ci się rozrywki, w których miałeś przyjemność uczestniczenia ( zero skojarzeń xD - Sher ) kilka godzin temu? - zapytała z wrednym uśmiechem
- A jak myślisz? - warknąłem lekko unosząc głowę
- Dla mnie były świetne. - zaśmiała się - Twoja przyjaciółka również była bardzo zadowolona ( trójkącik? xD - Sher ).
Ines zrobiła wielkie oczy i rzuciła się w stronę wilczycy. Jednak łańcuchy jej na to nie pozwoliły.
- Spokojnie, Ainstela. - powiedziała patrząc na Ines - Chyba nie chcesz zostać potraktowana prądem, prawda?
- Prądem?! - krzyknąłem - Jeśli Ines spadnie z grzbietu choćby jeden włos to dostaniesz za swoje, bezduszna istoto.
- Jesteś bardzo śmieszny. - powiedziała z szerokim uśmiechem - Mam nad wami władzę. Ale gdzie moje maniery, Margaret jestem.
- Lepiej się zastanów, gdzie twoje serce. - warknąłem - Albo mózg.
- Na swoim miejscu. - powiedziała i kliknęła dziwny przycisk, który znajdował się na ścianie
W tym momencie zostałem porażony prądem, jednak z niewielką siłą. Po chwili zorientowałem się, że Ines również i z trudem powstrzymałem się od rozszarpania tej Margaret na strzępy. Próbowałem oddychać spokojnie, jednak to nie pomogło i w końcu wybuchłem.
- CZY NIE ROZUMIESZ, ŻE JA JĄ KOCHAM?! - wrzasnąłem - JEŚLI TAK BARDZO LUBISZ OGLĄDAĆ CZYJEŚ CIERPIENIE, TO MOŻESZ WZIĄĆ MNIE, ALE OD INES SIĘ ODP***L!
Cholera, nie wiedziałem, że to będzie kosztowało tyle wysiłku. Wilczyca, niewzruszona moimi słowami, nadal stała i uśmiechała się bezczelnie. Łapę trzymała na przycisku, jednak nie wciskała go. Podniosłem się do pozycji siedzącej, ciężko sapiąc i mamrocąc pod nosem przeróżne wyzwiska pod adresem Margaret.

<Ines?>

poniedziałek, 24 marca 2014

Od Ines cd historii Kill' a

Delikatnie uchyliłam powieki ale nie widziałam zbyt wiele... Wszystko było różowe niestety zaraz znowu straciłm przytomność. Byłam osłabiona ale nie czułam się specjalnie źle. Kiedy się ocknęłam i trochę ogarnęłam w tym co się dzieje okazało się że leże na małych różowych kwiatuszkach
- Alaju - szepnęłam kiedy zobaczyłam kwiatki. Nie tylko one były różowe. Cała jaskinia była wypełniona małymi stworkami z świecącymi na różowo rączkami i czółkami
- Newady - szepnęłam z uśmiechem, a potworki zorientowały się że już mi lepiej i skoczyły na mnie przytulając. A z każdym który dołączył czułam że jest mi coraz lepiej i że wracają mi siły. Nagle spostrzegłam się że do mojego boku wtula się ktoś wyjątkowy.
- Kafi - powiedziałam do stworka który przemieścił się pod mój pysk - Tak dawno cie nie widziałam - szepnęłam wtulając sie w przyjaciela
- Kafi pomógł Ines zdrowa już - uśmiechnął się szeroko
- Dziękuje - odwzajemniłam uśmiech, ale zaraz spoważniałam - A gdzie Kill?
- Will? Will być kto? Kafi nie znać Will
- Nie Will tylko Kill - zachichotałam - wiesz może gdzie jest ten wilk który był tu wcześniej?
- Wilk tamten czarny  być. Kafi widzieć go ale on iść. Wilk tamten być Kill?
- Tak! A gdzie on poszedł
- Kafi wie nie. Kafi być zostać tu a wilk być pójść
- Czyli gdzieś poszedł i kazał ci zostać
- Kafi tak! Kafi zostać!
- Pomożesz mi??
- Kafi pomóc! Kafi co zrobić?
- Znajdziesz go?
- Ines ma xantrum Kill? Kafi potrzebować xantrum Kill żeby znaleźć Kill
- Leżał tu przez dłuższy czas... Powiedz że możesz...
- Kafi może tylko znaleźć Kill z xantrum mocne
- Co to znaczy? - zdziwiłam się a stworek położył mi łapkę na klatce piersiowej < tam gdzie serce >
- Kafi potrzebować xantrum z serce Ines
- Po co ci moje xantrum skoro masz znaleźć Kill' a?
- Ines mieć część xantrum z serce Kill' a w serce Ines
- Co?!
- Kafi nie do ouszukanie! Kafi wie co kryć serce Ines
- O co ci chodzi?!
- Kafi wie i Ines wie Ines chce pomoc Kill a Kafi jak wie!
- Dobra przełóżmy te rozmowę na później teraz powiedz co mam zrobić żebyć odnalazł Kill' a?
- Kafi mówić, Ines pomyśleć o Kill... Ines musieć pomyśleć o miłe Kill wspomnienie, a nie o złe Kill wspomnienie. Ines rozumieć?
- Mam przypomnieć sobie o czymś miłym związanym z Kill' em
- Kafi TAK!! Ines zrobić teraz to - rozkazał stworek a ja chciałam przypomnieć sobię jak najpiękniejsze wspomnienie związane z basiorem. Nie miałam pomysłu a chciałam żeby to było wyjątkowe... Nigdy nie potrafiłam wymyślać na poczekaniu. "Hmmm... Które wspomnienie będzie odpowiednie? Które będzie odpowiednio..."
- Ines już?
- Moment - zamknęłam oczy. " O czym ja to... Aaa! Już wiem.. Które będzie odpowiednio mocne? Hmm..." Wtedy pomyślałam o basiorze... Nie o tym jakie wspomnienie będzie odpowiednie. Wyobraziłam go sobie biegnącego po łące i nagle wpadającego w jakąś kałuże z uśmiechem. Przypomniało mi sie to jak razem zjeżdżaliśmy z górki, jak prowadziliśmy rozmowy, jak ugrzęźliśmy w poczekalni bo przekroczyliśmy limit, jak zmienialiśmy światy co 10s, jak mnie wspierał i na mnie patrzył... Wtedy na mojej mordce pojawił się uśmiech.
- Kafi mówić. Ines dobrze bardzo - powiedział stworek i położył łapkę na moją klatkę piersiową < ponownie tam gdzie serce> a ja otworzyłam oczy i spojrzałam na niego - Ines myśleć musieć dalej o Kill. Ines nie przerywać! - powiedział a ja znowu zatonęłam we wspomnieniach. Wtedy poczułam delikatne łaskotanie, a łapka stworka zrobiła się mocno żółta. Nagle cofnął łapę a jakieś 10cm nad nią była mała zmieniająca kolor. Nagle kulka zleciała znad łapy stworka i wyfrunęła z jaskini
- Kafi że zrobić zaprowadzić kulka do Kill. Ines za iść kulka
- Pójdę tam sama bo jestem szybsza. Wiesz jak mnie znaleźć w razie czego. Wrócę do ciebie. Do zobaczenia Kafi - powiedziałam przytulając go, a potem ruszyłam pędem za kulką. Niebezpiecznie zmierzała w stronę. Nawet nie chce myśleć o tym że mógł... Wtem ukazał mi się wielki zamek
- Oooo Nie! - szepnęłam po czym rzuciłam się na kulkę i ją zatrzymałam. - Nie możemy tam tak po prostu wejść - powiedziałam kryjąc się w krzakach i dalej trzymając kulkę. Zrobiłam małą torebeczkę z kilku liści i traw w którą wsadziłam kulkę. Moje najgorsze koszmary się spełniły. Miałam go chronić a co zrobiłam? Dałam mu wejść na teren Rakty!
- Wiesz jak wejść tam inaczej? Tak żeby nie zauważyli...-szepnęłam do kulki, a ona wyszła z torby i poleciała przed siebię, gdzieś przez las. Ruszyłam za nią. Poleciała do góry na drzewo i zatrzymała się a ja 2 susłami wskoczyłam za nią. Kulka przeskoczyła przez mur a ja ją naśladowałam. Zrobiła kilka skrętów i niezauważone przebrnęłyśmy przez zamek.
- Ktoś idzie - szepnęłam do kulki słysząc kroki - chodź tu - powiedziałam otwierając torbę z liścia, ale kulka mnie nie posłuchała i poleciała dalej przed siebie. - Głupia kulka - szepnęłam po czym ruszyłam za nią. Zbliżałyśmy się do tego co wydawało odgłos chodzenia. Korytarz był długi i miał najprawdopodobniej kształt pętelki idącej w dół. Nie było tu żądnych skrętów ani bocznych uliczek. Po prostu korytarz. Wiedziałam że prędzej czy później spotkam owe coś zmierzające ku nam więc w każdej chwili byłam gotowa do ataku. Nagle zauważyłam zarys dość dużej sylwetki jakiegoś stwora.  Postać chyba również mnie zauważyła bo zaczęła biec w moją stronę. To był ork. Kiedy był jakiś metr ode mnie schyliłam się a on nade mną przeleciał waląc głową w ścianę. Pobiegłam dalej. Chciałam znaleźć kulkę żeby móc odnaleźć Kill' a. Doszłam do jakiegoś rozwidlenia. Było 8 ścieżek włącznie z moją. Rozejrzałam się ale nigdzie nie było ani śladu po świecącej kulce. Postanowiłam kierować się instynktem i odgłosami dochodzącymi z 5 tuneli włącznie z moim. Postanowiłam że ruszę do tego po mojej prawej <z niego nie dochodziły żadne dziwne dźwięki. Biegłam przed siebie nie myśląc o tym jak ogromny jest ten zamek i o tym że zapewne nie odnajdę tu Kill' a. Po prostu biegłam. W końcu zobaczyłam koniec tunelu. Znaczy się jakieś dziwne drzwi. Dobiegłam do nich i otworzyłam je, ale tego co tam zobaczyłam nie wyobrażałam sobie w koszmarach. Wielkie pomieszczenie składające się głównie z wielkiego okna. Siedziały tu jakieś 2 stwory które zaczęły mnie atakować. Moje łapki i oczy zaświeciły na pomarańczowo. Dotknęłam obu stworów i unieruchomiłam je. Ale nie to w tej sali było najgorsze. Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Widziałam z góry ogromną.... salę tortur. Wyglądała mniej więcej jak koloseum tylko że na dole zamiast jakiś gladiatorów i lwów, było wiele przeróżnych narzędzi tortur. Trybuny były pełne wiwatujących i wrzeszczących potworów. Widowisko wywołał wielki ork stojący na dole między narzędziami tortur. Stwór trzymał bat a u jego stóp leżał zmasakrowany... Kill! Ork podniósł bat a mi prawie stanęło serce kiedy wymierzył strzał z bata w stronę basiora. Nie byłam w stanie nic zrobić. Ork kopnął ledwie przytomnego Kill' a, kiedy na "koloseum" wszedł jakiś ogromny Minotaur.
- Teraz powiesz nam gdzie jest Ainestela? Czy dalej nie wiesz o kogo chodzi?! - zapytał wściekły minotaur podnosząc Kill' a za skórę na jego klatce piersiowej, tak że basior był na wysokości minotaura
- N-n-nic ci nie powiem - jęknął żałośnie basior.
- Ach tak?! - krzyknał podnosząc pięść z widocznym zamiarem uderzenia ofiary, ale przerwał mu jakiś odgłos dochodzący nie wiadomo skąd
- Mamy ją! - rozległ się odgłos na całą arenę, a drzwi przez które weszłam otworzyły się i do pomieszczenia wpadło około 30 orków. Stwory rzuciły się na mnie a ja nie mogłam nic zrobić. Drzwi pilnowało 6 stworów a około 8 trzymało mnie ze wszystkich storn. Doszło jeszcze kilku którzy założyli mi kajdany na łapy i brzuch. Wszystkie łapy i brzuch były połączone łańcuchem który trzymał jeden z potworów. Dodatkowo z każdej kajdany wychodził łańcuch który trzymał inny ork. W sumie byłam kontrolowana przez 6 orków a dookoła mnie powstał zwarty twadrat stworzony przez cielska stworów.
- No, no kogo ja tu widzę? - powiedział znajomy głos, a orki stojące na przeciwko mnie rozsunęły się tak abym zobaczyła osobę ktora wypowiedziała te słowa. - Ainestela, tyle lat minęło odkąd cię widziałam, a ty wcale się nie zmieniłaś. Dalej jesteś rozwydrzoną księżniczką która myśli że wszystko jej wolno.
- Margaret - warknęłam - Czemu twój widok mnie nie dziwi? Zdrajczyni! - warknęła po czym wadera podniosła łapę i wymierzyła mi plaskacza
- Pamiętaj, że teraz to ja mam nad tobą kontrolę i nad tym basiorem
- Zostaw go w spokoju! Macie mnie! Do czego on wam jest jeszcze potrzebny?!
- Jak to? Do zabawy
- Jesteście okrutni! On przeciez nic nie zrobił! Jak możecie postępować tak bezdusznie?! Macie mnie i możecie mnie zabić!! Tylko wypuśćcie go!
- Teraz nie możemy tego zrobić - powiedziała z udawanym współczuciem
- Niby czemu  - warknęłam
- Bo teraz wiemy ile on dla ciebie znaczy! - zaśmiała się - Może trochę zagramy na uczuciach?! - zachichotała i podeszła do jakiegoś czarnego pódełka, uniosła je pod pysk i naciskając jakiś guzik powiedziała a jej głos rozniósł się na całe "koloseum" - Zainert, nie przerywaj sobie, zrób z nim co chcesz tylko proszę o rozmaitość i zrób to tak zby przeżył! Zrozumiano?! - Minotaur pokiwał głową na tak po czym złapał Kill' a za sierść i rzucił nim przez pół pomieszczenia.
- Weźcie ją do szyby tak aby uważnie widziała całe przedstawienie - rozkazała orką Margaret, a oni posłusznie wykonali polecenie. Minotaur zwany Zainert' em skuł Kill' a i zawlókł do urządzenia. Położył go na jakimś dziwnym stole i przykuł basiora do niego. Nagle stół uniosł się prawie do pionu tak że basior dyndał głową w dół. Urządzenie zaskrzeczało a ciało Kill' a oddaliło sie maksymalnie od stołu ale był on dalej przykuty. Była to maszyna rażąca prądem. Zamknęłam oczy bo nie mogłam patrzeć na ból basiora.
- Patrz! - krzyknął ork i zadał mi dość mocny cios w bok - Patrz! - powtórzył, ale ja dalej nie otwierałam oczy.
- To nie ma sensu - powiedziała Margaret - Podajcie jej atinofie - uśmiechnęła się po czym otrzymała od jednego stworka jakąś tabletkę. Orki przytrzymały mnie i otworzyły mi mordkę dając na język atinofie.
- To pomorze ci stać spokojnie i oglądać cały spektakl - powiedziała z wyższością Margaret, a po chwili lek zaczął działać a ja nie mogłam nawet mrugnąć. To był lek usztywniający czyli taki przez który nie mogłam zrobić najmniejszego ruchu. Postawili mnie z powrotem przed szybą i byłam zmuszona oglądać męki Kill' a. Po tym jak został potraktowany prądem zabrano go na inny stół, tyle że ten miał dziury przez które co jakiś czas wylatywały kolce raniące plecy basiora. Następnie podduszano go na prowizorycznej szubienicy tyle że miał on grunt pod łapami jeżeli zawisł na sznurku < oczywiście było to tak skonstruowane, że Kill nie mógł umrzeć> . Później wzięto go na jakiś stołek  i założyli mu słuchawki na uszy z których wyłaniały się dźwięki o częstotliwości tak dużej że jeśli zwiększyło by się ją minimalnie to mogłyby na dobre uszkodzić mózg i aparat słuchu. Zabrano go również do sporego akwarium gdzie był podtapiany o raz do innego podobnego akwarium tylko z specjalnego nie palnego tworzywa gdzie basior był traktowany ogniem. Stosowano tam wiele różnych makabrycznych tortur których nie jestem w stanie opisać. W końcu po kilku godzinach nieustannych męczarni Kill stracił przytomność i postanowiono że kolejne tortury mogą go nawet zabić więc zaprzestano działań. Na "koloseum" wbiegło kilka potworów które skuły Kill' a tak jak mnie z tym że miał dodatkową obrożę. Wywleczono go z sali i zaciągnięto nie wiadomo gdzie. Wtedy zaczęto wywlekać mnie z sali. Nikomu nie przyszło nawet do głowy żeby mnie ponieść z racji tego iż nie moge się ruszać.Zostałam pociągnięta do celi przez pół zamku, a potwory nie zwracały wagi na to czy to prosta droga czy schody, wlekły mnie za sobą i nie obchodziło ich co się ze mną dzieje. W końcu trafiłam do podziemi gdzie wrzucono mnie do celi. Zanim ją zamknięto Margaret założyła mi obroże taką jak wcześniej Kill' owi. Przypięto również do ścian łańcuchy którymi mnie trzymano oraz nowy łańcuch idący od obroży. Nawet jeśli nie byłabym sparaliżowana to miałabym bardzo ograniczone ruchy. Leżałam tak przez jakiś czas aż w końcu wróciło mi czucie. Rozejrzałam się dookoła. Z 2 stron otaczały mnie ściany a z 2 kraty. Naprzeciwko  i po mojej lewej były kraty a za moimi plecami i po prawej były ściany. Kraty po lewej były pod napięciem i dodatkowo zabezpieczone szybą oraz jeszcze 3 warstwami ścian wykonanych z różnych tworzyw. Każda z ścian miała drzwi. Ewidentnie było to jedyne wyjście z mojej celi. Kraty na przeciwko oddzielały moją małą celę < miała jakieś 2m x 1m> od ciemnego pokoju w którym nic nie widziałam. Wstałam bo chciałam się przyjrzeć pomieszczeniu od którego byłam oddzielona. Zbliżyłam się do krat kiedy poczułam straszny ból idący od szyi przez cłe moje ciało. Zostałam porażona prądem i padłam na ziemie. Nie straciłąm jednak przytomności i zobaczyłam że w odgrodzonym pomieszczeniu coś na kształt obroży zaświeciło się i coś wydało straszny odgłos bólu. Wtem światła zapaliły się a ja ujrzałam nieprzytomne ciało leżące w rogu sąsiedniej celi.
- Kill! - jęknęłam przeraźliwie. Już chciałam ruszyć w stornę basiora kiedy coś, a raczej ktoś przerwał mój zapał
- Tylko spróbuj a on i ty zostaniecie potraktowani prądem - powiedziała Margaret z uśmiechem spoglądając na mnie zza lewych krat. - Jeżeli ty albo on ruszycie się za daleko albo zrobicie coś co nie będzie nam się podobać zostanie cie porażeni prądem. - zaśmiała się - Poza tym masz niebywałe szczęście. Twój brat chciał pozbawić was życia osobiście! A teraz złe wieści... Bedziecie musieli trochę poczekać bo akórat jest na ważnej misji i wróci za około 6 dni - udawała współczucie

<Kill? Sorka że tak długo ale sama widzisz jak to wyszło ;) Strasznie dłuuugie i po trochu sadystyczne ;) ale teraz ty możesz ich trochę podręczyć bo jeszcze se tu posiedzą gdyż źli mają niezłą technologię ;) >

poniedziałek, 17 marca 2014

Od Emergeda cd historii Shervany

Uniosłem brew.
- Wiesz chyba, że Cię pokonam, prawda? Jestem, ten, magicznie wzbogacony, czy coś.
- Sprawdźmy - żachnęła się wadera.
Zrobiłem więc, co chciała, a mój skok był ponad trzy razy dłuższy.
- Wszystkie chwyty dozwolone, hę? - uśmiechnęła się Shervana. - Zasady się zmieniają. Mogę się do nich dostosować. Gramy dalej!
Skinąłem głową z lekkim politowaniem. Jednak w chwili, gdy wadera się odbiła, nagle zmieniła się w wilko-smoka i poszybowała dalej!
- O nie, nie! - krzyknąłem w jej stronę.
Skoczyłem w powietrze i zawisnąłem chwycony za ogon Shervany tylko połowicznie pokryty sierścią. Zacząłem ją gryźć, dbając oczywiście o to, by robić to tylko i wyłącznie tam, gdzie miała łuski zbyt grube, by mogła coś poczuć.

<Sh?>

sobota, 15 marca 2014

Od Kill'a cd historii Ines

- Ines! - zawołałem
Wadera leżała na ziemi, a ja kompletnie nie wiedziałem co zrobić. Odwróciłem się do stworzeń, które do niedawna chciały nas zabić i zobaczyłem, że powoli zmierzają do wyjścia.
- Chodźcie tu! - krzyknąłem ze złością - To przez was musiała użyć mocy i o mało nie zginęła! A może zginęła? W każdym razie pomóżcie, cholerne kreatury!
Jeden z potworów poparzył na mnie i bezradnie wzruszył ramionami. Później reszta zrobiła to samo i wyszła z jaskini. Zauważyłem, że jedno małe, świecące na różowo stworzonko nie poszło z nimi. Powoli podszedłem do niego.
- Hej mały - zacząłem przyjaźnie - mógłbyś zostać z moją przyjaciółką, w czasie gdy ja poszukam... czegoś?
Potworek pokiwał główką i podszedł do Ines. Położył się obok niej i zauważyłem, że łapy wilczycy zaczynają świecić. Miałem nadzieję, że to utrzyma ją przy życiu póki nie wrócę, ale i tak musiałem się spieszyć. Wybiegłem na zewnątrz i instynktownie skierowałem się na północ. Po kilku minutowym biegu dotarłem do czegoś, co do złudzenia przypominało zamek, lecz było zbudowane z chmur. Przy bramie zatrzymało mnie dwóch strażników.
- Kim jesteś i w jakim celu tu przychodzisz? - zapytał ostro jeden z nich
- Jestem Kill i przychodzę, aby pomóc Ines, która... - nie dokończyłem ponieważ strażnicy rzucili się na mnie i założyli mi na głowę worek. Chwilę później poczułem okropny ból w łapie i zapanowała zupełna ciemność.

<Ines?>

piątek, 14 marca 2014

Od Ines cd historii Kill' a

- Zgłupiałeś? - krzyknęłam na basiora
- Nie po prostu uratowałem ci tyłek
- Jedyne co zrobiłeś to je zdenerwowałeś - warknęłam
- Przecież bez słońca są łagodne
- Tak ale jak już mówiłam są łagodne tylko kiedy słońce nie dotyka ich czułek... Jakbyś jeszcze nie wiedział to ich czułka mogą się wydłużać- krzyknęłam po czym Newady wyciągnęły czułki tak że wychylały się poza jaskinię i zmieniły się w krwiożercze potwory. Posunęliśmy się do tyłu a potwory szły ku nam. Nagle poczułam że dotykam tyłkiem ściany... To był koniec tunelu! Jesteśmy w pułapce!
- Gratuluje świetnie obmyślonego planu - warknęłam zirytowana. Wiedziałam, że mogę zrobić tylko jedno by nas uratować. To będzie mnie kosztowało wiele xantrum ale muszę to zrobić... Zanim się zorientowałam że xantrum to jedyne co trzyma mnie jeszcze przy " życiu " czyli w tym wymiarze moje oczy przybrały różowego koloru. zrobiłam pewny krok w przód < czyli w stronę potworów >
- Co ty robisz - wrzasnął przerażony Kill, ale nie zwróciłam na to uwagi... W głowie miałam tylko jedną myśl " To musi się udać! ". Newady były już coraz bliżej. Biegły w ich charakterystycznym układzie czyli na przodzie przywódca swory a za nim reszta Newad. Kiedy były na odległości kilkudziesięciu centymetrów wyciągnęłam w ich stronę łapę, a biegnący w moją stronę przywódca nadział się na nią i zatrzymał. Nie zachwiał się, stał prosto. Łapa spoczywająca na jego czole zaświeciła się na różowo a ja szepnęłam "xantrum inifino sero newad alumi". Po tych słowach przywódca zmienił się w swoją "przyjazną" wersję a jego antenka wróciła do normalnych rozmiarów. Nadal miałam świecącą łape na jego czole a jego antenka i rączki również zaświeciły się na różowo. Przywódca złapał kolejnego stworka za rękę, a ręce oraz czuółko stworka zaświeciło się na różowo. Wrócił on do normalnej postaci więc było ich już dwóch. Później ten złapał za ręcę kolejnego, ten znowu innego i tak wszyscy się połączyli i wrócili do normalnych postaci rozświetlając przy tym swoje czułka i rączki. Przez cały ten czas moja łapa spoczywała na czole przywódcy przekazując przez niego xantrum do kolejnych potworków. Z każdym kolejnym Newadem który do nas dołączył traciłam xantrum. Kiedy cała ich zgraja się połączyła czułam się nie najlepiej ale i tak myślałam że będzie gorzej po straceniu tylu xantrum. Staliśmy tak połączeni jeszcze kilka sekund aż w końcu blask przestawał być tak mocny i całkiem opadł, a ja razem z nim. Nie dosłownie ale ledwo stałam o własnych siłach. Połączenie między nami sprawiało że czułam się dobrzę nawet oddając cześć xantrum. To dlatego że kiedy byliśmy połączeni ja go tak do końca nie oddałam. Było po prostu rozłożone na więcej osób. Kiedy zerwaliśmy połączenie xantrum które dzieliłam z Newadami zostało im oddane a ja prawie całkowicie je straciłam. Opadłam z sił i nie panowałam nad swoim ciałem. Czułam że z tak mała ilością xantrum długo nie pociągnę...
- Ki... - urwałam - Ki - Kill... - szepnęłam. Nie mogłam wydusić z siebie więcej bo nagle opanowała mnie ciemność i straciłam panowanie nad czymkolwiek.

<Kill? sorcia że tak długo xD Nie miałam czasu odpisać... >

sobota, 8 marca 2014

Nieobecność!

HeJkA!

Pragnę ogłosić iż moja rodzinka porywa mnie do Włoszech i nie będzie mnie do 16 marca!
Zostawiam watahę pod opiekę KICK < Kimiko, Ines, Citrio, Kinaj - na howrse: sejlin > oraz EN < Emerged, Noish - na howrse: Mereeclar >.
Może coś ciekawego wymyślą ^.^
Pozdrawiam ;D

Wasza Samica Alpha
Shervana
oraz inni
Vuko, Raven, Shikka

Od Kiyuko cd historii Yukki

Podniosłam się z ziemi i przewróciłam oczami. Wadera odchodziła. Krzyknęłam za nią tylko:
-Nie miałam szansy się odsunąć! Biegłaś zbyt szybko! Jesteś okropna.
Odwróciła się i zmierzyła mnie wzrokiem..ten wzrok był jakiś dziwny..zakładam, że gdyby wzrok mógł zabijać to już dawno bym nie żyła...przeszył mnie na wylot.

<Yukki?>



Od Kimmy cd historii Vuko

- Świetnie! - zawołałam z uśmiechem
- Ale... - basior zaczął niepewnie - ja wiem gdzie ona jest.
- Możesz nam powiedzieć? - zapytałam
Wilk wpatrywał się w swoje łapy, jakby były najciekawszą rzeczą na tej planecie. W końcu podniósł łeb i spojrzał na nas.
- Nie, bo-bo-bo... - jąkał się - ona będzie zła.
- Ta czerwona? - zapytał Vuko
- Mhm. - mruknął
Przysunęłam się bliżej niego i objęłam go delikatnie łapą. Basior drgnął lekko zaskoczony.
- Nie martw się, nie powiemy jej. - uśmiechnęłam się

<Vuko?>

czwartek, 6 marca 2014

Od Shervany cd historii Emergeda

- Emerged...
- Tak? - odpowiedział niepwnie.
- Schyl pysk.
- Po co? - patrzył na mnie podejrzliwie.
Wywinęłam ogonem przed jego pyskiem, odwróciłam się,  zrobiłam kilka kroków i ponownie odwracając się w jego stronę, szepnęłam:
- Zobaczysz.
Zwiesił lekko pysk, a ja od razu wystartowałam biegiem w jego stronę. Szybki start, wybicie - nie zdążył się podnieść. Już szybowałam w powietrzu na jego kark, a on drgnął nerwowo. Jednak ja dobrze pamiętałam tą zabawę i niemal od razu udało mi się sprawnie wymanewrować tak, że kierowałam się idealnie na barki. Grawitacja zadziałała, ja opadłam i lekko odepchnęłam od niego. Zachwiał się, ale nie upadł. Za to ja ze śmiechem wylądowałam przed nim i odwróciłam. Patrzył na mnie urażonym wzrokiem na co ja pokręciłam pyskiem z uśmiechem i stanęłam tyłem do niego. Po czym schyliłam się tak, by widzieć go pomiędzy łapami i zawołałam:
- Śmiało, zezwalam na odegranie się. Zobaczymy kto dalej skacze.

< Emerged? >

środa, 5 marca 2014

Od Kill'a cd historii Ines

- Możesz przestać używać tych dziwnych nazw? - zapytałem trochę zirytowany 
Zrobiłem kilka kroków w tył i odwróciłem się do wadery.
- To - wskazałem w górę - jest słońce, a te tutaj - machnąłem łapą w stronę przemienionych stworzeń - to potwory.
- Od kiedy jesteś taki mądry? - zapytała zdenerwowana Ines
- Odkąd wymyśliłem plan, aby nas uratować. - powiedziałem i pociągnął wilczycę przez na drugą stronę urwiska
Gdy byliśmy po drugiej stronie, zepchnąłem kłodę. Nie wiedziałem jednak, że stworzenia mają skrzydła, więc przedostanie się przez przepaść nie było dla nich trudne. Pognaliśmy w las, a tam zobaczyłem jaskinię.
- Słońce na nie tak działa, prawda? - upewniłem się
Nagle zatrzymałem się i zawołałem do potworów:
- Tu jesteśmy, chodźcie!
- Co robisz? - warknęła Ines
Nie zdążyłem jej odpowiedzieć, ponieważ były tuż za nami. Wbiegliśmy do jaskini, w której było całkiem ciemno, a one za nami, przez co wróciły do swej dawnej postaci.

<Ines?>

wtorek, 4 marca 2014

Od Vuko cd historii Fearghal'a

- Nie uciekniecie przed nią. - odezwał się anioł.
Po czym odłożył nas i zniknął. Podniosłem brwi w pytającym geście, zerkając na basiora. Ten spuścił wzrok, jakbym uciekając przed moim, ale skinął pyskiem i ruszył gdzieś.
- Co o tym myślisz? - spytałem.
- Nie wiem.
- No weeeź. Jak mamy zginąć to może się pobawimy przyjamniej?

< Vane? ;D >

Od Fearghala cd historii Vuko

- Nie zapominaj, że jednak jest czego się bać. - powiedziałem spokojnie mając zamknięte oczy.
Miałem mieszane uczucia co do tego wszystkiego. Bałem się, ale sam nie wiem czego. Może jestem przewrażliwiony, zwykle siedzę spokojnie na terenach watahy i nic nie robię całymi dniami. Zdarza mi się nawet nie polować, jestem zbyt leniwy. Cóż przeważnie, nigdy nie musiałem nic robić...
Otworzyłem oczy i zmartwionym wzrokiem spojrzałem na Vuko.
- Może wracajmy?

< Vuko? >

Od Shikki cd historii Citrio

- Zburzmy ją! - zawołałam, a zombie o dziwo zrozumiał.
Zaczęliśmy taranować ściane, ale przy trzecim podejściu owa ściana się otworzyła, okazując drzwiami dla... czerwonej cieszy!
- Odwrót! - krzyknęłam, ale nie udało nam się uciec.
Razem z dziwną wodą płynęliśmy może z kilka sekund, a potem znikła tak szybko jak się pojawiła.
- Co jest? - spytałam, patrząc na Citrio i wierząc, że może coś wykombinuje.
Jednak chwilę po tym poczułam się jak w tunelu aerodynamicznym. Więc byliśmy posuwani w jakimś dziwnym kierunku raz sami, raz płynąc z prądem, znowu sami, potem lecąc i tak w kółko...

< Citrio? :3 >

Od Citrio cd historii Shikki

- Tunel! - powiedziałem z zacieszem, że znam to słowo i jego definicję.
- Wiesz co to znaczy? - zdziwiła się samica, a ja potwierdzająco ruszyłem przed siebie < w tunel >. Biegłem i biegłem, a mała prawie dorównywała mi kroku. Nagle z ziemii "wyrosła" ściana. Prawie dosłownie bo pojawiła się w ułamek sekundy.

< Shikka? Co zrobisz z fakte, że na przejściu jest ściana? xD >

Od Shikki cd historii Citrio

Jako, że byliśmy ciężsi od większości rzeczy to od razu polecieliśmy w dół, słysząc różne dziwne odgłosy na przykład:
- Au! Moja naciągnięta tętnica szyjna!
- Jestem w ciąży!
- Mam rhomanse!
Na dole dziwnym trafem znajdował się tunel czyli zapewne zwykła droga dla olbrzymów.
- Gdzie jesteśmy? - spytałam na głos.
Choć jakbym spytała w myślach to pewnie dowiedziałabym się tyle samo...

< Citrio? >

Od Citrio cd historii Shikki

- Auauau! - zawyłem.
I chyba wpadłem na to co to znaczy! To oznaka bólu!
- Nie drzyj się! - krzyknęło szczenie.
Nagle usłyszeliśmy jakiś dziwny głos:
- Upiekły się. - powiedziało coś czego jeszcze nie widziałem.
- Wyjmijmy je z piekarnika! - odezwało się drugie coś. - Spróbujemy ich! - owe coś dokończyło swą wypowiedź po czym pół ciastka < w którym byliśmy > zniknęło w ułamek sekundy.
To coś co przemawiało wyglądało dziwnie. Było duże, chodziło na dwóch tylnich łapach, miało na miejscu przednich łap sflaczałe patyki. Poza tym miała strasznie długą sierść, ale tylko na głowie, reszta jej ciała była goła < bez włosów >, poza tym miała jakieś szmaty na sobie.
- Robak! - wydarła się nieznajoma istota, otworzyła tajemne drzwi i wrzuciła nas do tajemniczego pudła.
Były tak też inne rzeczy jak: skorupy od jaj, papierki i tym podobne...

< Shikka? Zostaliśmy wrzuceni do śmietnika ;c >

Od Shikki cd historii Citrio

- Agr! - zdenerwowałam się i już miałam coś powiedzieć, ale odezwało się ciastko, do którego byliśmy przyciśnięci przez leżący na nas lukier.
Głośno westchnęło i rzekło z słyszalnym gniewem:
- I Ty narzekasz? Ty? Na mnie leży dwóch nieznajomych, a Ty jeszcze śmiesz narzekać? Ktoś Ci łazi po twarzy? No, no?
Ona kontynuowała swój monolog, a my spadaliśmy. Aby wypowiedzieć te słowa ciastko musiało otworzyć paszczę i co się z tym równało - połknąć nas.
- Przez Ciebie znaleźliśmy się w czyimś brzuchu! - warknęłam na zombiaka, ignorując wypowiedź ciastka.
- Konkretniej: w brzuchu Viviony. - zwrócił uwage przedmiot, w którego brzuchu się znajdowaliśmy.
- Brzuchu? - spytał Citrio.
- Tak! W BRZUCHU! Masz to tu! - walnęłam go w brzuch.

< Citrio? :3 >

Od Citrio cd historii Shikki

- Pomóż mi! - krzyczało szczenie niezrozumiałym dla mnie kodem.
- Pimoc wi? - spróbowałem powtórzyć.
- Pomóż!
- Powóż?
- POOOOMÓŻ!
- Pomóż?
- TAAK!
Nie znam definicji tego słowa, ale chyba wiem o co chodzi! Zrobiłem ze dwa susy i już byłem koło małej.
- Pomóc! - krzyknąłem kładąc się obok dziecka i tarzając się jak ona.
- Pomoc! Pomoc! Pomoc! Tak, to na pewno znaczy "pobaw się ze mną"! - warknęła z ironią, której nie pojąłem.

< Shikka? Trzeba było objaśnić o co chodzi :3 Teraz obydwoje ugrzeźliście :) >

Od Emergeda cd historii Shervany

Uniosłem jedną brew i uśmiechnąłem się półgębkiem. Och, jak ja dobrze ją znam.
- Pobawić? Z pewnością! - krzyknąłem. - Ale po śniadaniu... Trochę spóźnionym śniadaniu, owszem.
Wadera uśmiechnęła się, przygryzając wargę.

<Po polowaniu i śniadaniu>

Shervana wywaliła długi język z uciechy i ziewnęła.
- Fajnie.
- Fajnie.
Kiedy po kilku minutach myślałem, że odpuści sobie zabawę, wtedy... zdałem sobie sprawę, jak bardzo się mylę. Wadera szepnęła mi coś do ucha...

<Sher?>

poniedziałek, 3 marca 2014

Od Vuko cd historii Fearghal'a

- Prawdopodobnie wplątałem ją w jej własną sieć. - skrzywiłem się.
Na co tamten się roześmiał. Chwilę patrzyłem na niego dziwnie, ale również zacząłem się tarzać ze śmiechu. Niebezpieczeństwo wydawało się być odległe do momentu kiedy usłyszeliśmy głos:
- Widzę, że się dobrze bawicie.
- Jak zawsze. - odparłem z wciąż zamkniętymi oczami.
Brzuch mnie bolał od śmiechu i miałem ochote poleżeć i odpocząć, ale kuksaniec od basiora całkowicie mnie rozbudził.

< Vane? >

Od Fearghal'a cd historii Vuko

Spojrzałem na wilka z politowaniem. Pokręciłem głową na tak jakbym chciał go skarcić.
- Jesteś nieodpowiedzialny... chociaż nie wiem co takiego zrobiłeś - rzuciłem mu ciekawskie spojrzenie.
Ten wilk rozbawiał mnie w niewiadomo jaki sposób...

< Vuko? >

Od Shikki cd historii Citrio

Najpierw obserwowałam poczynania basiora. Całe wylegiwanie, bieganie i skakanie oglądałam w galaretce, ale postanowiłam wyjść. Tylko, że nie potrafiłam.
- Citrio?
- Lukier? - spytał, odwracając się.
- Jak wyszedłeś?
Wzruszył ramionami.
- No tak. - westchnęłam i zaczęłam się szarpać.
Tylko, że masa nie chciała mnie puścić... Może Moc nieprzemakalności w czymś mu pomogła, ale ja nie miałam szans wyjść.
- Pomóż mi! - krzyknęłam, ale tamten dalej bawił się w skakanie.
Zanotowałam w pamięci, że po wyjściu mam mu dać w pysk po czym...

< Citrio? ;D >

Od Citrio cd historii Shikki

Byliśmy w czymś gorącym, więc postanowiłem wyjść z galaretki i wylegiwać się na nim. Co prawda ciepło przyjemnie podgrzewało moje futerko, ale było nudno. Wstałem, więc i postanowiłem się przejść po tacy, ale przez gorąco i parzenie - zacząłem skakać po ciastkach, zaś szczenie...

< Shikka? >

Od Shikki cd historii Citrio

- Gdzie my jesteśmy? - jako pierwsza zauważyłam nagłą zmianę otoczenia.
Osobiście czułam się źle, a konkretniej jak w lato na plaży. Choć bardziej pasowałoby określenie na pustynii bo nigdzie nie widziałam wody. Gorąco, nie da się oddychać i dziwne światło wokół - to było jedyne co zauważyłam.
- Lukier? - spytał Citrio.
- Owszem, jesteśmy W lukrze, ale gdzie?

< Citrio? >

Od Citrio cd historii Shikki

- Lukaier? - spytałem niepewnie bo nie wiem co to.
- Nie, zombiaczku. To się wymawia: lukier.
- Luuker?
- L - U - K - I - E - R.
- Luker?
- Nie! Mówi się L - U - K - I - E - R!
- Lukier?
- Tak! - krzyknęła waderka.
- LUKIER! - wykrzyknałem zadowolony. - Lukier, lukier, lukier!
Nie spostrzegliśmy się kiedy coś dużego zaczęło łyżką wlewać masę ( tą, w której tkwiliśmy ) ma jakieś ciastka po czym na tacy powędrowaliśmy do piekarnika.

< Shikka? >

Od Shikki cd historii Citrio

Znaleźliśmy się w... basenie 10m x 25m x 2m CAŁYM wypełnionym galaretką!
- Citrina, taxi, citrina! - darł się basior, którego imienia nie znałam.
Jego zaciesz wyglądał dziwnie, gdyż jak zauważyłam - nie przeciekał, ale połykając ogromne ilości galaretki zaczynał się stapiać z tłem i sprawiać wrażenie pływających kości z narzuconą skórą na nie. Jednak postanowiłam to zignorować i spytałam tylko:
- Tak wogóle jak się zwiesz?
- Citrina?
- Eee... To niezbyt męskie. - zastanowiłam się, po czym w przypływie olśnienie pacnęłam go łapą po łbie i stwierdziłam. - Będziesz Citrio!
Wielce uradowany, nowo ochrzczony basior zaczął wykonywać kółka wokół własnej osi, ale właściwie bez swojej zgody. Ktoś zaczął kręcić "basenem" i wołać:
- Potrzeba więcej lukru!

< Citrio? >

Od Citrio cd historii Shikki

- Citrina? - zdziwiłem się. - Taxi? - nie ogarnąłem co to być.
Nagle tak zwane taxi zaczęło odliczać:
- 10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1... 0!
- Citriiiiiiina! - krzyknąłem kiedy taksi ruszyło z prędkością 10.000.000.000.000 km/h. Minęło raptem dziesięć sekund kiedy przenieśliśmy się na drugi koniec świata.
- Droga zakończona, brak benzyny. - odezwał się łyżwiarz, zrzucając nas i znikając zostawiając za sobą chmurkę PAFF. Znaleźliśmy się w...

< Shikka? >

Od Vuko cd historii Fearghal'a

- Pomyłka. Chodzi o Ciebie. - tym razem anioł pokazał na mnie.
Z niewinnymi oczkami i uśmiechem spytałem:
- Ja? Co mogłem zrobić?
- Pomyśl.
Westchnąłem i zagrzebałem się wspomnieniach. Również mijałem tą pajęczynę, ale odruchowo gdy usłyszałem za sobą kroki, użyłem telekinezy i oblepiłem tego kogoś przy towarzystwie obelg i przekleństw.
- Ups. - mruknąłem.

< Vane? >

Od Shervany cd historii Lyki

- Całkiem dobrze. - spojarzałam na niego, wciąż zaślepionego Shirą.
Wyglądało jakby miał zaraz zapomnieć o machaniu skrzydłami i spaść na dół.
- To dobrze. - uśmiechnęła się wadera.
Potrząsłam łbem i ponownie skupiłam na niej wzrok:
- Może coś porobimy? Nuuuuudzi mi się.
- Mi też.
- I mi. - dodała Shira, a zaraz po niej Kain.
Zadowolona przypatrzyłam się naszej gromadzie i zaproponowałam:
- Może... Do innego świata?

< Lyka? >

Od Lyki cd historii Shervany

- Sher...
- Tak?
- Twój towarzysz jest taki troszkę rozkojarzony, nic mu nie jest?
- Nie. - odpowiedziała Sherevana.
- Wiesz, że Shira była duchem?
Kain tak jakby "dygnął" (x D)
- Tak, mówiłaś mi o tym. - odpowiedziała i się uśmiechnęła.
- Aha, no tak.
- Zawsze byłaś taka zakręcona?
- Y... No... Chyba tak.
- Shrevana... ładne imię. - powiedziała Shira.
- Dziękuję.
- Jesteś Samicą Alfa tej watahy?
- Owszem.
- Wow... A jak tam twoje obowiązki? - spytała.
- Shira! - zbeształam ją.
- Co? Aha... przepraszam.
- A jak tam Kain?

< Sherevano... Pozwól i dokończ ;) >

Od Okami

Wyszłam z mojej ciemnej jaskini, w sumie nie jest tak tam ciemno bo oświetlają ją moje znaki na ciele. Przytuliłam się do mojego syna i powiedziałam.
- Chcesz wyjść na jakąś przygodę? - spytałam.
- Tak, chętnie. - odpowiedział.
Wyszliśmy na dwór.
- Mamo czy ja mam jakieś moce magiczne? - spytał.
- Jasne, że masz! - odpowiedziałam.
- Tylko o nich nie wiesz. - powiedziałam.
- Może poćwiczymy? - spytał.
- Ok. - odpowiedziałam.
- Może na tej kłodzie? - spytałam.
- W porządku. - odpowiedział.
Spojrzałam na oczy mojego syna, ujrzałam w nich płatek śniegu. Kiedy próbował atakować otoczyła go zimna aura. Była taka zimna, że chciałam zrobić własną aurę z ognia, ale nie chciałam jej zepsuć. Aura zrobiła się jeszcze zimniejsza, zaczęłam się zastanawiać jak potężną siłę ma mój syn. Futro mu się wybieliło. Tworzył za sobą śnieg, a było lato.Całą aurę zabrał w kilka małych strasznie zimnych kul. Kiedy je powąchałam moim słodkim czarnym noskiem, omal mi się nie zamienił w kostkę lodu. Nagle przybiegł jeleń i mój syn się go przestraszył. Śnieg zaczął czernieć, kule też. To był strach i dlatego czerniały musiałam coś zrobić. Aby uchronić mojego syna, nagle sobie przypomniałam że też miałam podobną sytuacje. Wystarczyło pokonać strach, a tym strachem był jeleń. Jeleń wyskoczył, mój syn zabrał wszystkie małe zimne kulki w jedną dużą kulę. Była strasznie zimna, uderzył w jelenia zimną kulą. kiedy kula jeszcze go nie zamroziła. Jeleń umarł, zanieśliśmy go do jaskini. Zjedliśmy go. Potem powiedziałam do syna z zdziwieniem.
- Synu widziałeś to? - spytałam z ogromnym zdziwieniem.
- Tak widziałem. - odpowiada.
- Byłeś zachwycający. - powiedziałam.
- Tak super, co nie ? - spytał.
- Jasne, tylko panuj nad strachem. - odpowiedziałam z poważną miną.

Od Noish cd historii Eris

- Zgraję jednorożców... - mruknęłam i rozejrzałam się. - Musi gdzieś tutaj być...
Wtedy nos Eris nagle poszybował w górę, węsząc.
- Są tam. - syknęła, wskazując przed siebie, w miejsce, gdzie droga zakręcała w lewo za wielką skałą i nie było stąd widać, co jest za nią.
- Szybko, bo nas zwietrzą! - szepnęłam i zaczęłam na zgiętych łapach prawie czołgać się po ziemi w kierunku skały.
Ostatnie kilka metrów pokonałyśmy długimi, bezszelestnymi skokami, już tuż-tuż, napięcie mięśni, obrót, i... stajemy oko w oko z potężnym jednorożcem na czele gromady innych!

<Eris? Wybacz za długie nieodpisywanie...>

niedziela, 2 marca 2014

Od Fearghal'a cd historii Vuko

Odpłynąłem na jakieś dziesięć minut, próbując sobie cokolwiek przypomnieć czy coś w tym stylu. Na nic. Za cholerę nie wiem co takiego mógłbym zrobić. Może zepsułem jedną z pajęczyn, może uwolniłem zdobycz, a może...
-Chyba kiedyś widziałem pajęczynę rozmiarów wilka i raczej taka miała być zdobycz. Możliwe, że po prostu po niej przeszłem skazując stworzenie na głód przez kilka następnych dni, lub tygodni, lub miesięcy...

<Vane? Totalny brak weny>

Od Shikki cd historii Citrio

Zauważyliśmy, że to... Krzysztofios!

Krzysztofios by Ania99x
< rysowane własnoręcznie nie kopiować! >

Popularnie zwany rybą-łyżwiażem, gdyż jej płetwy potrafiły zmieniać się w łyżwopodobne wedle uznań stworzenia. Jednak ten osobnik miał jeszcze dodatkową właściwość... Potrafił zamrażać wszystko pod sobą, wiec gdy zrobił wokół nas kółko to wszystko zlodowaciało i wywaliliśmy się, a on korzystając z okazji zabrał nas na swój grzbiet.
- Co Ty robisz?! - krzyknęłam.
- Witajcie. - powiedział nie zwracając na nas uwagi. - Taxi nr. 13, linia 69 rozpoczyna podróż wyznaczonym torem.
Pasy zapięły się tak, że przylegaliśmy brzuchem do górnej płetwy, która zmieniła się w poduszkę, a my zduszeni musieliśmy czekać.

< Citrio? >


Od Citrio cd historii Shikki

-AAUUU? - powtórzyłem po waderze pytajaoco bo nie wiem o co chodzi
- Co?  - zdziwiło się dziecko, a ja nie wiem jak jej to wytłumaczyć więc postanawiam poszukać mojej nerki która zgubiła się gdzieś po drodze ale zauważam że coś porusza się w jaskini a to coś to nie była ta mała dziewczynka... To miało straszne żółte oka
- C-C-Citrina!- wrzasnąłem a to żółtookie coś zaczęło sie zbliżać kiedy było zaledwie 3m od nas zauważyliśmy że to...

< Shikka? >

Od Shikki cd historii Citrio

Spojrzałam na niego znacząco:
- Czego oczekiwałeś? Że będę małym, słodkim szczeniakiem, który boi się wszystkiego?
- Citrina, citrina!
- Pfy, tak kończy każdy kto mnie ocenia wedle starych stereotypów. - odparłam i dumnie uniosłam pysk.
Następnie ruszyłam. Niestety poprzedni gest utrudniał mi kierowanie moim ciałem, zwłaszcza, że oczy zamknęłam i wyszło, że stanęłam mu na łapę, którą on automatycznie uniósł. Straciłam równowagę i upadłam. Problem był jednak taki, że widząc dół pode mną, gorączkowo chwyciłam się zombiaka i pociągnęłam go za sobą. Razem zaczęliśmy się turlać w dół...
- Citrina! Citrina! Citrinaaaaaaa! - darł się non stop.
Wczepiłam się, więc w jego żebra i wolną łapą zatkałam pysk. Co prawda przez ten ruch tylko ja obijałam się o ziemię i cierpiałam, ale było warto - moje bębenki przeżyły jakoś całą tą podróż i wpadnięcie do jakiegoś tunelu.
- Au! - westchnęłam, pocierając obolałe części.
Wstaliśmy. Znaczy tylko ja bo mój przypadkowy towarzysz stracił trochę ciałka i upadł. Jednak on również oglądał dziwne pomieszczenie...

< Citrio? >

Nowe wilki!

Powitajmy:

- Citro!

Onyx Skeleton by liquidonyx

Okami Amaretasu < w skrócie Amare > !



- Lee!

Od Citrio

Szedłem sobię dróżką i szedłem i szedłem i w końcu się wywaliłem i przeturlałem... No i spadłem z urwiska. Kiedy pozbierałem swoje kości do kupy usłyszałem jakiś szmer
- Citryna? - szepnąłem po czym w mechaniźmie obronnym zmieniłem się w kupkę kości. Ten szmer to był wilk... Mały wilk... Ten mały wilk się przemieszczał... Taaak... To był przemieszczający się mały wilk. Zbliżał się a kiedy stanał praktycznie obok < stanął oczywiście znaczy przechodził> zmieniłem się z powrotem w zombie i:
- CITRINA!- krzyknąłem, a jak sądze to "dziecko" <bo wyglądało jak wilk tylko że małe takie było> zaczęło krzyczeć jakieś słowa bez sensu takie jak "AAA" albo "AUAUAU" po czym swoją małą, ale jak potężną łapką walnęła mnie w przednią łapę która wyleciała na jakieś 10m.
- AAAA! AUAUAUUAUAUAUUU! - krzyknałem... teraz rozumiem o co chodziło w tych dziwnych wyrazach... - AUU?! Ccccitrina? Citrina citrina citrina citrian! - miałem na myśli to czemu mnie uderzyła ale no wyszło jak wyszło. Nie miałem jednej łapy, a żeby ją zdobyć musiałem się dostać jakoś te 10m dalej... Stwierdziłem że jest tylko jeden sposób. Podwinąłem lewą łapę < przednią i jedyna z 2 przednich która była do czegoś zdolna> i  zacząłem odpychać się tylnymi łapami tak że jechałem po ziemi klatką piersiową. Uff... Dobrze że nie jestem dziewczyną bo było by gorzej. Tak czy inaczej kiedy dojechałem do mojej łapy zgrabnie ją przyczepiłem < na szczęście tylko wypadła ze stawu albo czegoś tam> i podeszłem z powrotem do dziecka
- Citrina citrina citrina citrian, citrina citrina!- nakrzyczałem na nią a ona patrzyła na mnie jak na idiote

< Shikka? Już wiesz jaki miałam pomysł? xD >

Od Ines cd historii Kill' a

- Nie uciszaj mnie- powiedziałam zirytowana, ale po chwili prowadziliśmy już normalna rozmowę. Szliśmy jakieś 2 godziny. Wcale nie czułam zmęczenia a wręcz czulam że moge przejść jeszcze caaaaały ten świat. Jednak nasz marsz został przerwany przez urwisko nad którym nie było kładki
- Ahhh... - powiedziałam wkórzona
- Mamy mały problem - powiedział wiecznie zadowolony basior... Ja nie rozumiem... Jak on może wiecznie się uśmiechać...
- No mały - uśmiechnęłam się - Piiiriu Miriu Bium! - krzyknęłam
- Co? Pozatym mieliśmy szeptać
- Wiem - szepnęłam - Ale to był sygnał słyszalny tylko przez nielicznych - powiedziałam z uśmiechem
- I co on oznacza - spytał basior
- Zaraz się przekonasz - szepnęłam po czym z krzaków wyłoniły się Newady które trzymały w łapkach wielką kładkę. Przełożyły ją nad przepaścią.
- Dziękuje - szepnęłam do Newad po czym zwróciłam się do Kill' a - To właśnie oznaczał ten sygnał - powiedziałam zadowolona i dumnie ruszyłam po kładce a basior trzymał sie tuż za mną. Kiedy byliśmy na środku kładki spostrzegłam się że coś razi mnie w oczy. Oślepiona nie mogłam dojść do tego co to... Po chwili jednak skojarzyłam fakty i przerażona odwróciłam sie do basiora
- Noawa! - przeraziłam się - słońce! - popatrzyłam przerażona za Kill' a. Ku nam zmierzało około 40 Newad zmienionych pod wpływem Noawy

<Kill? >

Od Shervany cd historii Lyki

- Bez powodu. - mrugnęłam do niej, a ta w odpowiedzi delikatnie skinęła pyskiem.
Przecież Kain, by mnie zadźgał za rozgadywanie jego sekretów, choć szczerze mnie to zdziwiło. Taki głupek zakochuje się w papudze?
- Co robimy? - spytała Lyka.
- Może się przejdziemy? 
- Okay. 
- Kain, idziesz z nami? - spytałam.
Oczywiście odpowiedź dostałam dopiero jak oderwał wzrok od towarzyszki wadery, czyli po dłuższej chwili.

< Lyka? >

Od Raven'a cd historii Isabelle

Skinąłem pyskiem:
- Racja.
Choć w moim umyśle biegały jak szalone - wspomnienia. Niczym pędzące stado koni taranowały wszystko i pozostawały same. Nie mogłem nic myśleć bo mi nie pozwalały. Łzy ciskały się do oczu, ale odpędzałem je. Nie mogłem pokazać słabości, nie jak kiedyś.
- Chodźmy. - zwróciłem sie do wadery.

< Isabelle? >

Od Eris

Dni i tygodnie mijały w samotności. Było dość nudno oczywiście zajmowałam się swoimi obowiązkami jak powinien każdy dowódca. Jednak nie miałam nikogo takiego do spędzania czasu, a może nikt mnie nie lubi?
Chodziłam sobie po terenach i nagle wpadłam na kogoś, ukłoniłam się.
-Przepraszam bardzo...

<Ktoś?>

sobota, 1 marca 2014

Od Isabelle cd historii Raven'a

- Musimy je powstrzymać. - powiedziałam.
Raven spojrzał na mnie dziwnie.
- Nie wiem czy zdołamy... -powiedział.
- Trzeba chociaż spróbować. -powiedziałam z błyskiem w oku.
- ...

<Raven? Wybacz, że długo nie odpisywałam...>


Od Lyki cd historii Shervany

- Dziękuje,dziękuje,dziękuje,dziękuje,dziękuje!!!
- Proszę - odpowiedziała Sher
- Czemu się tak roześmiałaś?

<Sher? ;D Sorry, że takie krótkie .. ;p >

Obserwatorzy