niedziela, 2 marca 2014

Od Citrio

Szedłem sobię dróżką i szedłem i szedłem i w końcu się wywaliłem i przeturlałem... No i spadłem z urwiska. Kiedy pozbierałem swoje kości do kupy usłyszałem jakiś szmer
- Citryna? - szepnąłem po czym w mechaniźmie obronnym zmieniłem się w kupkę kości. Ten szmer to był wilk... Mały wilk... Ten mały wilk się przemieszczał... Taaak... To był przemieszczający się mały wilk. Zbliżał się a kiedy stanał praktycznie obok < stanął oczywiście znaczy przechodził> zmieniłem się z powrotem w zombie i:
- CITRINA!- krzyknąłem, a jak sądze to "dziecko" <bo wyglądało jak wilk tylko że małe takie było> zaczęło krzyczeć jakieś słowa bez sensu takie jak "AAA" albo "AUAUAU" po czym swoją małą, ale jak potężną łapką walnęła mnie w przednią łapę która wyleciała na jakieś 10m.
- AAAA! AUAUAUUAUAUAUUU! - krzyknałem... teraz rozumiem o co chodziło w tych dziwnych wyrazach... - AUU?! Ccccitrina? Citrina citrina citrina citrian! - miałem na myśli to czemu mnie uderzyła ale no wyszło jak wyszło. Nie miałem jednej łapy, a żeby ją zdobyć musiałem się dostać jakoś te 10m dalej... Stwierdziłem że jest tylko jeden sposób. Podwinąłem lewą łapę < przednią i jedyna z 2 przednich która była do czegoś zdolna> i  zacząłem odpychać się tylnymi łapami tak że jechałem po ziemi klatką piersiową. Uff... Dobrze że nie jestem dziewczyną bo było by gorzej. Tak czy inaczej kiedy dojechałem do mojej łapy zgrabnie ją przyczepiłem < na szczęście tylko wypadła ze stawu albo czegoś tam> i podeszłem z powrotem do dziecka
- Citrina citrina citrina citrian, citrina citrina!- nakrzyczałem na nią a ona patrzyła na mnie jak na idiote

< Shikka? Już wiesz jaki miałam pomysł? xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy