- Emerged...
- Tak? - odpowiedział niepwnie.
- Schyl pysk.
- Po co? - patrzył na mnie podejrzliwie.
Wywinęłam ogonem przed jego pyskiem, odwróciłam się, zrobiłam kilka kroków i ponownie odwracając się w jego stronę, szepnęłam:
- Zobaczysz.
Zwiesił lekko pysk, a ja od razu wystartowałam biegiem w jego stronę. Szybki start, wybicie - nie zdążył się podnieść. Już szybowałam w powietrzu na jego kark, a on drgnął nerwowo. Jednak ja dobrze pamiętałam tą zabawę i niemal od razu udało mi się sprawnie wymanewrować tak, że kierowałam się idealnie na barki. Grawitacja zadziałała, ja opadłam i lekko odepchnęłam od niego. Zachwiał się, ale nie upadł. Za to ja ze śmiechem wylądowałam przed nim i odwróciłam. Patrzył na mnie urażonym wzrokiem na co ja pokręciłam pyskiem z uśmiechem i stanęłam tyłem do niego. Po czym schyliłam się tak, by widzieć go pomiędzy łapami i zawołałam:
- Śmiało, zezwalam na odegranie się. Zobaczymy kto dalej skacze.
< Emerged? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz