poniedziałek, 24 marca 2014

Od Ines cd historii Kill' a

Delikatnie uchyliłam powieki ale nie widziałam zbyt wiele... Wszystko było różowe niestety zaraz znowu straciłm przytomność. Byłam osłabiona ale nie czułam się specjalnie źle. Kiedy się ocknęłam i trochę ogarnęłam w tym co się dzieje okazało się że leże na małych różowych kwiatuszkach
- Alaju - szepnęłam kiedy zobaczyłam kwiatki. Nie tylko one były różowe. Cała jaskinia była wypełniona małymi stworkami z świecącymi na różowo rączkami i czółkami
- Newady - szepnęłam z uśmiechem, a potworki zorientowały się że już mi lepiej i skoczyły na mnie przytulając. A z każdym który dołączył czułam że jest mi coraz lepiej i że wracają mi siły. Nagle spostrzegłam się że do mojego boku wtula się ktoś wyjątkowy.
- Kafi - powiedziałam do stworka który przemieścił się pod mój pysk - Tak dawno cie nie widziałam - szepnęłam wtulając sie w przyjaciela
- Kafi pomógł Ines zdrowa już - uśmiechnął się szeroko
- Dziękuje - odwzajemniłam uśmiech, ale zaraz spoważniałam - A gdzie Kill?
- Will? Will być kto? Kafi nie znać Will
- Nie Will tylko Kill - zachichotałam - wiesz może gdzie jest ten wilk który był tu wcześniej?
- Wilk tamten czarny  być. Kafi widzieć go ale on iść. Wilk tamten być Kill?
- Tak! A gdzie on poszedł
- Kafi wie nie. Kafi być zostać tu a wilk być pójść
- Czyli gdzieś poszedł i kazał ci zostać
- Kafi tak! Kafi zostać!
- Pomożesz mi??
- Kafi pomóc! Kafi co zrobić?
- Znajdziesz go?
- Ines ma xantrum Kill? Kafi potrzebować xantrum Kill żeby znaleźć Kill
- Leżał tu przez dłuższy czas... Powiedz że możesz...
- Kafi może tylko znaleźć Kill z xantrum mocne
- Co to znaczy? - zdziwiłam się a stworek położył mi łapkę na klatce piersiowej < tam gdzie serce >
- Kafi potrzebować xantrum z serce Ines
- Po co ci moje xantrum skoro masz znaleźć Kill' a?
- Ines mieć część xantrum z serce Kill' a w serce Ines
- Co?!
- Kafi nie do ouszukanie! Kafi wie co kryć serce Ines
- O co ci chodzi?!
- Kafi wie i Ines wie Ines chce pomoc Kill a Kafi jak wie!
- Dobra przełóżmy te rozmowę na później teraz powiedz co mam zrobić żebyć odnalazł Kill' a?
- Kafi mówić, Ines pomyśleć o Kill... Ines musieć pomyśleć o miłe Kill wspomnienie, a nie o złe Kill wspomnienie. Ines rozumieć?
- Mam przypomnieć sobie o czymś miłym związanym z Kill' em
- Kafi TAK!! Ines zrobić teraz to - rozkazał stworek a ja chciałam przypomnieć sobię jak najpiękniejsze wspomnienie związane z basiorem. Nie miałam pomysłu a chciałam żeby to było wyjątkowe... Nigdy nie potrafiłam wymyślać na poczekaniu. "Hmmm... Które wspomnienie będzie odpowiednie? Które będzie odpowiednio..."
- Ines już?
- Moment - zamknęłam oczy. " O czym ja to... Aaa! Już wiem.. Które będzie odpowiednio mocne? Hmm..." Wtedy pomyślałam o basiorze... Nie o tym jakie wspomnienie będzie odpowiednie. Wyobraziłam go sobie biegnącego po łące i nagle wpadającego w jakąś kałuże z uśmiechem. Przypomniało mi sie to jak razem zjeżdżaliśmy z górki, jak prowadziliśmy rozmowy, jak ugrzęźliśmy w poczekalni bo przekroczyliśmy limit, jak zmienialiśmy światy co 10s, jak mnie wspierał i na mnie patrzył... Wtedy na mojej mordce pojawił się uśmiech.
- Kafi mówić. Ines dobrze bardzo - powiedział stworek i położył łapkę na moją klatkę piersiową < ponownie tam gdzie serce> a ja otworzyłam oczy i spojrzałam na niego - Ines myśleć musieć dalej o Kill. Ines nie przerywać! - powiedział a ja znowu zatonęłam we wspomnieniach. Wtedy poczułam delikatne łaskotanie, a łapka stworka zrobiła się mocno żółta. Nagle cofnął łapę a jakieś 10cm nad nią była mała zmieniająca kolor. Nagle kulka zleciała znad łapy stworka i wyfrunęła z jaskini
- Kafi że zrobić zaprowadzić kulka do Kill. Ines za iść kulka
- Pójdę tam sama bo jestem szybsza. Wiesz jak mnie znaleźć w razie czego. Wrócę do ciebie. Do zobaczenia Kafi - powiedziałam przytulając go, a potem ruszyłam pędem za kulką. Niebezpiecznie zmierzała w stronę. Nawet nie chce myśleć o tym że mógł... Wtem ukazał mi się wielki zamek
- Oooo Nie! - szepnęłam po czym rzuciłam się na kulkę i ją zatrzymałam. - Nie możemy tam tak po prostu wejść - powiedziałam kryjąc się w krzakach i dalej trzymając kulkę. Zrobiłam małą torebeczkę z kilku liści i traw w którą wsadziłam kulkę. Moje najgorsze koszmary się spełniły. Miałam go chronić a co zrobiłam? Dałam mu wejść na teren Rakty!
- Wiesz jak wejść tam inaczej? Tak żeby nie zauważyli...-szepnęłam do kulki, a ona wyszła z torby i poleciała przed siebię, gdzieś przez las. Ruszyłam za nią. Poleciała do góry na drzewo i zatrzymała się a ja 2 susłami wskoczyłam za nią. Kulka przeskoczyła przez mur a ja ją naśladowałam. Zrobiła kilka skrętów i niezauważone przebrnęłyśmy przez zamek.
- Ktoś idzie - szepnęłam do kulki słysząc kroki - chodź tu - powiedziałam otwierając torbę z liścia, ale kulka mnie nie posłuchała i poleciała dalej przed siebie. - Głupia kulka - szepnęłam po czym ruszyłam za nią. Zbliżałyśmy się do tego co wydawało odgłos chodzenia. Korytarz był długi i miał najprawdopodobniej kształt pętelki idącej w dół. Nie było tu żądnych skrętów ani bocznych uliczek. Po prostu korytarz. Wiedziałam że prędzej czy później spotkam owe coś zmierzające ku nam więc w każdej chwili byłam gotowa do ataku. Nagle zauważyłam zarys dość dużej sylwetki jakiegoś stwora.  Postać chyba również mnie zauważyła bo zaczęła biec w moją stronę. To był ork. Kiedy był jakiś metr ode mnie schyliłam się a on nade mną przeleciał waląc głową w ścianę. Pobiegłam dalej. Chciałam znaleźć kulkę żeby móc odnaleźć Kill' a. Doszłam do jakiegoś rozwidlenia. Było 8 ścieżek włącznie z moją. Rozejrzałam się ale nigdzie nie było ani śladu po świecącej kulce. Postanowiłam kierować się instynktem i odgłosami dochodzącymi z 5 tuneli włącznie z moim. Postanowiłam że ruszę do tego po mojej prawej <z niego nie dochodziły żadne dziwne dźwięki. Biegłam przed siebie nie myśląc o tym jak ogromny jest ten zamek i o tym że zapewne nie odnajdę tu Kill' a. Po prostu biegłam. W końcu zobaczyłam koniec tunelu. Znaczy się jakieś dziwne drzwi. Dobiegłam do nich i otworzyłam je, ale tego co tam zobaczyłam nie wyobrażałam sobie w koszmarach. Wielkie pomieszczenie składające się głównie z wielkiego okna. Siedziały tu jakieś 2 stwory które zaczęły mnie atakować. Moje łapki i oczy zaświeciły na pomarańczowo. Dotknęłam obu stworów i unieruchomiłam je. Ale nie to w tej sali było najgorsze. Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Widziałam z góry ogromną.... salę tortur. Wyglądała mniej więcej jak koloseum tylko że na dole zamiast jakiś gladiatorów i lwów, było wiele przeróżnych narzędzi tortur. Trybuny były pełne wiwatujących i wrzeszczących potworów. Widowisko wywołał wielki ork stojący na dole między narzędziami tortur. Stwór trzymał bat a u jego stóp leżał zmasakrowany... Kill! Ork podniósł bat a mi prawie stanęło serce kiedy wymierzył strzał z bata w stronę basiora. Nie byłam w stanie nic zrobić. Ork kopnął ledwie przytomnego Kill' a, kiedy na "koloseum" wszedł jakiś ogromny Minotaur.
- Teraz powiesz nam gdzie jest Ainestela? Czy dalej nie wiesz o kogo chodzi?! - zapytał wściekły minotaur podnosząc Kill' a za skórę na jego klatce piersiowej, tak że basior był na wysokości minotaura
- N-n-nic ci nie powiem - jęknął żałośnie basior.
- Ach tak?! - krzyknał podnosząc pięść z widocznym zamiarem uderzenia ofiary, ale przerwał mu jakiś odgłos dochodzący nie wiadomo skąd
- Mamy ją! - rozległ się odgłos na całą arenę, a drzwi przez które weszłam otworzyły się i do pomieszczenia wpadło około 30 orków. Stwory rzuciły się na mnie a ja nie mogłam nic zrobić. Drzwi pilnowało 6 stworów a około 8 trzymało mnie ze wszystkich storn. Doszło jeszcze kilku którzy założyli mi kajdany na łapy i brzuch. Wszystkie łapy i brzuch były połączone łańcuchem który trzymał jeden z potworów. Dodatkowo z każdej kajdany wychodził łańcuch który trzymał inny ork. W sumie byłam kontrolowana przez 6 orków a dookoła mnie powstał zwarty twadrat stworzony przez cielska stworów.
- No, no kogo ja tu widzę? - powiedział znajomy głos, a orki stojące na przeciwko mnie rozsunęły się tak abym zobaczyła osobę ktora wypowiedziała te słowa. - Ainestela, tyle lat minęło odkąd cię widziałam, a ty wcale się nie zmieniłaś. Dalej jesteś rozwydrzoną księżniczką która myśli że wszystko jej wolno.
- Margaret - warknęłam - Czemu twój widok mnie nie dziwi? Zdrajczyni! - warknęła po czym wadera podniosła łapę i wymierzyła mi plaskacza
- Pamiętaj, że teraz to ja mam nad tobą kontrolę i nad tym basiorem
- Zostaw go w spokoju! Macie mnie! Do czego on wam jest jeszcze potrzebny?!
- Jak to? Do zabawy
- Jesteście okrutni! On przeciez nic nie zrobił! Jak możecie postępować tak bezdusznie?! Macie mnie i możecie mnie zabić!! Tylko wypuśćcie go!
- Teraz nie możemy tego zrobić - powiedziała z udawanym współczuciem
- Niby czemu  - warknęłam
- Bo teraz wiemy ile on dla ciebie znaczy! - zaśmiała się - Może trochę zagramy na uczuciach?! - zachichotała i podeszła do jakiegoś czarnego pódełka, uniosła je pod pysk i naciskając jakiś guzik powiedziała a jej głos rozniósł się na całe "koloseum" - Zainert, nie przerywaj sobie, zrób z nim co chcesz tylko proszę o rozmaitość i zrób to tak zby przeżył! Zrozumiano?! - Minotaur pokiwał głową na tak po czym złapał Kill' a za sierść i rzucił nim przez pół pomieszczenia.
- Weźcie ją do szyby tak aby uważnie widziała całe przedstawienie - rozkazała orką Margaret, a oni posłusznie wykonali polecenie. Minotaur zwany Zainert' em skuł Kill' a i zawlókł do urządzenia. Położył go na jakimś dziwnym stole i przykuł basiora do niego. Nagle stół uniosł się prawie do pionu tak że basior dyndał głową w dół. Urządzenie zaskrzeczało a ciało Kill' a oddaliło sie maksymalnie od stołu ale był on dalej przykuty. Była to maszyna rażąca prądem. Zamknęłam oczy bo nie mogłam patrzeć na ból basiora.
- Patrz! - krzyknął ork i zadał mi dość mocny cios w bok - Patrz! - powtórzył, ale ja dalej nie otwierałam oczy.
- To nie ma sensu - powiedziała Margaret - Podajcie jej atinofie - uśmiechnęła się po czym otrzymała od jednego stworka jakąś tabletkę. Orki przytrzymały mnie i otworzyły mi mordkę dając na język atinofie.
- To pomorze ci stać spokojnie i oglądać cały spektakl - powiedziała z wyższością Margaret, a po chwili lek zaczął działać a ja nie mogłam nawet mrugnąć. To był lek usztywniający czyli taki przez który nie mogłam zrobić najmniejszego ruchu. Postawili mnie z powrotem przed szybą i byłam zmuszona oglądać męki Kill' a. Po tym jak został potraktowany prądem zabrano go na inny stół, tyle że ten miał dziury przez które co jakiś czas wylatywały kolce raniące plecy basiora. Następnie podduszano go na prowizorycznej szubienicy tyle że miał on grunt pod łapami jeżeli zawisł na sznurku < oczywiście było to tak skonstruowane, że Kill nie mógł umrzeć> . Później wzięto go na jakiś stołek  i założyli mu słuchawki na uszy z których wyłaniały się dźwięki o częstotliwości tak dużej że jeśli zwiększyło by się ją minimalnie to mogłyby na dobre uszkodzić mózg i aparat słuchu. Zabrano go również do sporego akwarium gdzie był podtapiany o raz do innego podobnego akwarium tylko z specjalnego nie palnego tworzywa gdzie basior był traktowany ogniem. Stosowano tam wiele różnych makabrycznych tortur których nie jestem w stanie opisać. W końcu po kilku godzinach nieustannych męczarni Kill stracił przytomność i postanowiono że kolejne tortury mogą go nawet zabić więc zaprzestano działań. Na "koloseum" wbiegło kilka potworów które skuły Kill' a tak jak mnie z tym że miał dodatkową obrożę. Wywleczono go z sali i zaciągnięto nie wiadomo gdzie. Wtedy zaczęto wywlekać mnie z sali. Nikomu nie przyszło nawet do głowy żeby mnie ponieść z racji tego iż nie moge się ruszać.Zostałam pociągnięta do celi przez pół zamku, a potwory nie zwracały wagi na to czy to prosta droga czy schody, wlekły mnie za sobą i nie obchodziło ich co się ze mną dzieje. W końcu trafiłam do podziemi gdzie wrzucono mnie do celi. Zanim ją zamknięto Margaret założyła mi obroże taką jak wcześniej Kill' owi. Przypięto również do ścian łańcuchy którymi mnie trzymano oraz nowy łańcuch idący od obroży. Nawet jeśli nie byłabym sparaliżowana to miałabym bardzo ograniczone ruchy. Leżałam tak przez jakiś czas aż w końcu wróciło mi czucie. Rozejrzałam się dookoła. Z 2 stron otaczały mnie ściany a z 2 kraty. Naprzeciwko  i po mojej lewej były kraty a za moimi plecami i po prawej były ściany. Kraty po lewej były pod napięciem i dodatkowo zabezpieczone szybą oraz jeszcze 3 warstwami ścian wykonanych z różnych tworzyw. Każda z ścian miała drzwi. Ewidentnie było to jedyne wyjście z mojej celi. Kraty na przeciwko oddzielały moją małą celę < miała jakieś 2m x 1m> od ciemnego pokoju w którym nic nie widziałam. Wstałam bo chciałam się przyjrzeć pomieszczeniu od którego byłam oddzielona. Zbliżyłam się do krat kiedy poczułam straszny ból idący od szyi przez cłe moje ciało. Zostałam porażona prądem i padłam na ziemie. Nie straciłąm jednak przytomności i zobaczyłam że w odgrodzonym pomieszczeniu coś na kształt obroży zaświeciło się i coś wydało straszny odgłos bólu. Wtem światła zapaliły się a ja ujrzałam nieprzytomne ciało leżące w rogu sąsiedniej celi.
- Kill! - jęknęłam przeraźliwie. Już chciałam ruszyć w stornę basiora kiedy coś, a raczej ktoś przerwał mój zapał
- Tylko spróbuj a on i ty zostaniecie potraktowani prądem - powiedziała Margaret z uśmiechem spoglądając na mnie zza lewych krat. - Jeżeli ty albo on ruszycie się za daleko albo zrobicie coś co nie będzie nam się podobać zostanie cie porażeni prądem. - zaśmiała się - Poza tym masz niebywałe szczęście. Twój brat chciał pozbawić was życia osobiście! A teraz złe wieści... Bedziecie musieli trochę poczekać bo akórat jest na ważnej misji i wróci za około 6 dni - udawała współczucie

<Kill? Sorka że tak długo ale sama widzisz jak to wyszło ;) Strasznie dłuuugie i po trochu sadystyczne ;) ale teraz ty możesz ich trochę podręczyć bo jeszcze se tu posiedzą gdyż źli mają niezłą technologię ;) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy