Byłem załamany.
Samotność.
Wilki odsuwają się ode mnie w obawie, że im coś zrobię.
To nie tak.
Odkąd wyruszyłem w świat z rodzinnej nory szwędałem się z różnymi mętami, anarchistami, satanistami. Nie miałem celu w życiu. Pewnego razu miałem "wypad". Niby rutyna, ale od początku wiedziałem, że coś jest nie tak. Wilcza rodzinia, ojciec, matka, szczeniaki. "Zabić!"-padł rozkaz. Ja - młody i nierozsądny wilk od razu zaatakowałem. Ale nie miałem szczęścia. Ojciec szczeniąt był magiem. Klątwa.
Coś było w krzakach. Czułem to. Wadera.
<Jakaś wadera dokończy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz