- Czyli lubisz jak się smucę? - zapytałam z lekkim chichotem
- E... no nie... Nie to miałem na myśli - odpowiedział trochę zakłopotany
- Przecież wiem - zaśmiałam się. Leżeliśmy tak jeszcze chwilę w milczeniu. Wtem usłyszałam jakieś szumy.. Jakby ktoś biegł po korytarzu. Nagle do pokoju wpadła zadyszana Margaret
- Naibi... - wydusiła z siebie dysząc
- Co Naibi?! - zerwałam się na równe nogi zaniepokojona, a Kill chyba nie rozumiał o co chodzi
- Na Naibi wybuchła wojna...- Zaczęła Margaret a ja z przerażeniem słuchałam jej wyjaśnień - Żądny władzy dowódca zaczął bunt przeciwko... własdcy
- Kail! - krzyknęłam
- On... - kontynuowałą Margaret ale jej przerwałam
- Czy... -zaniepokoiłam się jeszcze bardziej
- Nie wiem... - nie mogłam uwierzyć. Skuliłam się powoli w małą kuleczkę, a kilka łez spłynęło mi po policzku. - Nie... - wyjąkałam cicho przez łzy. Margaret podeszła do mnie i podniosła łapką mój zapłakany łepek
- Ines... Nie smuć się... Przecież wszystko gra... Nic mu nie będzie... - Pocieszyła mnie. Ona ma racje... Kail jest silny, nic mu nie jest, ale na pewno... Zerwałąm się na równie nogi
- Ruszamy! - krzyknęłam, a moi towarzysze popatrzyli się na mnie z zapytaniem
- Gdzie? - spytała Margaret
- Do Naibi!
- Ines to szaleństwo! Tam trwa wojna poza tym jak masz zamiar się stąd wydostać?! - krzyknęłam Margaret.
- Eee... A co się tak właściwie dzieje? - zapytał zdezorientowany Kill a ja przypomniałam sobię że on nic na ten temat nie wie...
- Ach Kill... Już ci wszytsko tłumaczę... Na Naibi, jednej z planet w tym wszechświecie, wybuchła wojna a raczej bunt przeciwko... Kailowi. On jest... bardzo bliską mi osobą i musimy mu pomóc. To król Naibi...
<Kill? Soooorka że tak dlugo siem nie odzywałam ale nie miałam dostępu do kompka przez 2/3 wakacji xD A tak wgl... robi się dziwnie xD Kill zdezorientowany ;) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz