Szłam już długo. Nie wiem ile dokładnie. Nie wiem dokąd. Po prostu szłam przed siebie. Dzień był chłodniejszy niż poprzednie. Z każdym krokiem czułam, że jest coś nie tak. Ale nie zwracałam na to uwagi. Tylko szłam nadal przed siebie. Próbowałam zagłuszyć narastający niepokój. W lesie było dziwnie cicho. Niemal dało się wyczuć strach wiszących w powietrzu. Weszłam w krzaki, które zagradzały mi drogę. Zrobiłam jeszcze jeden krok do przodu. Wtedy poczułam to dziwne uczucie. Jakby coś chwyciło mnie za gardło. Coś co wywoływało strach, panikę, rozpacz. Przez sekundę chciałam uciec. Zostawić wszystko i zniknąć stąd jak najszybciej. Przez sekundę... Nie! Nie będę już nigdy uciekać.Nie będę się bać. Zrobiłam kolejny krok do przodu. Wtedy zobaczyłam jakiegoś wilka. Poczułam jego smutek. Uczucie które tak dobrze znam. Samotność.
Chciałam odejść. Nie ze względu na tego basiora. Chciałam odejść bo wiem jak ciężko jest być samym i zdałam sobie sprawę z tego, że nie mogła bym mu pomóc. Po prostu nie umiem. Wtedy on mnie zauważył. Teraz już nie mogłam odejść. Powoli wyszłam z zarośli i spojrzałam mu prosto w oczy.
< Sinell? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz