Przyglądałyśmy się z obrzydzeniem skrzatowi kiedy Naix wymieniał kolejne komplementy. Trwało to trochę i potrwałoby pewnie jeszcze dłużej gdyby nie rozniósł się tajemniczy odgłos dzwonka do drzwi dochodzący z góry. Czesio szybko tam pobiegł przerywając komplementowanie. Usłyszeliśmy dźwięk otwierania drzwi.
- Dzień dobry! - krzyknął nieznany głos. Wydawało się że właściciel ów głosu był bardzo zadowolona a w ręcz nie normalne szczęśliwy... Jakby na tzw. "haju" czy jakoś tak.
- Dzień dobry... - powiedział zdezorientowany Czesio - Co pan tu robi?
- Przywiozłem kapustkę!
- Kapustę?
- Nie! KapustKę!!
- Ale ja nie zamawiałem kapusty, a przynajmniej sobie nie przypominam...
- No kapusty pan nie zamawiał! Zamawiał pan KAPUSTKĘ!
- Nie zamawiałem żadnej KAPUSTKI!
- Mam wyraźne zamówienie na ten adres na kilo kapustki z cynamonkiem!
- Nic nie zamawiałem!! - kłócili się tak przez jakieś 10 min. Nagle rozległ się huk i wrzask
- Co pan robi! - krzyknął Czesio!
- Dostarczam kapustkę! To gdzie ją postawić? tu? a może tu? O! wiem... tutaj! Chociaż lepiej byłoby tu! A może w tym pokoiku! - krzyczał nieznany osobnik. Najwyraźniej wkroczył do domu. Usłyszeliśmy kilka huków trzasków i krzyków. Teraz rozległ się jednak inny dźwięk. Ktoś szedł po schodach... Schodach prowadzących do piwnicy w której się aktualnie znajdowaliśmy. Nagle w miejscu gdzie jeszcze nie dawno stał Czesio pojawiła się wielka... marchewka! Był to snajper marchewka z hełmem maliną na głowie, majtkami w serca z których wystawała marihuana i liną przewieszoną przez ramię. W ręce trzymał pudełko
- Kto zamawiał kapustkę? - krzyknął nieznajomy z wielkim uśmiechem na mordce, jeśli można nazwać to mordką....
<Sher? I jak ci się podoba snajper marchewka? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz