Zamruczałem:
- Kimmy, wiem, że to nie ty. Nie twoja wina. Że nigdy tego nie chciałaś. To jego wina. Wina Ash'a. To on zabił twoją siostrę. To on zmusił cię do zabicia szczeniaka. Ale jego już nie ma i nigdy nie będzie spowrotem. - Wstałem i trąciłem ją. - Wstawaj, nie możemy już dłużej tu tak leżeć. Chodż. - powiedziałem i podreptałem do mojej jaskini położonej przy źródełku. Obok niej rosły drzewa tworzące miły cień. Była około 15:00 po południu, słońce przygrzewało a ptaki śpiewały. Ja wygrzewałem się nie trawie, a po chwili przyszła Kim.
<Kimmy? Tak, siostrę xd Ale i tak już jej nie ma xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz