poniedziałek, 22 września 2014

Od Kill'a cd historii Ines

Wstałem z ziemi, zamknąłem oczy, po czym ponownie je otworzyłem i usiadłem na ziemi. Chciałem coś powiedzieć, jednak zdecydowałem się milczeć. Bardzo bliska osoba dla Ines, tak? Głupio przyznać, ale czułem się trochę zazdrosny.
- Margaret, musimy mu pomóc.- szepnęła Ines, patrząc na czerwoną waderę
- Nic nie musicie. - powiedziałem wreszcie twardym głosem - Nie chcę, żeby...
Obie wilczyce spojrzały na mnie zaskoczone. Położyłem po sobie uszy i odwróciłem od nich wzrok.
- No bo... Ja nie chcę, żebyście tam jechały. - wymruczałem - Bo... Bo może się wam coś stać.
- Kill, ale ja muszę... - Ines spojrzała na mnie
Położyłem się na ziemi, nadal nie patrząc na dziewczyny. Tak bardzo nie chciałem, żeby Ines gdziekolwiek jechała. A zwłaszcza żeby spotkała się z tym królem! Wiem, że tak nie mogę, że nie mogę jej zatrzymywać... 

<Ines? Przepraszam, że tak krótko, ale musiałam odpisać szybko dzisiaj, bo potem byś się nie doczekała>

niedziela, 21 września 2014

Od Darkness do Sinella

Szłam już długo. Nie wiem ile dokładnie. Nie wiem dokąd. Po prostu szłam przed siebie. Dzień był chłodniejszy niż poprzednie. Z każdym krokiem czułam, że jest coś nie tak. Ale nie zwracałam na to uwagi. Tylko szłam nadal przed siebie. Próbowałam zagłuszyć narastający niepokój. W lesie było dziwnie cicho. Niemal dało się wyczuć strach wiszących w powietrzu. Weszłam w krzaki, które zagradzały mi drogę. Zrobiłam jeszcze jeden krok do przodu. Wtedy poczułam to dziwne uczucie. Jakby coś chwyciło mnie za gardło. Coś co wywoływało strach, panikę, rozpacz. Przez sekundę chciałam uciec. Zostawić wszystko i zniknąć stąd jak najszybciej. Przez sekundę... Nie! Nie będę już nigdy uciekać.Nie będę się bać. Zrobiłam kolejny krok do przodu. Wtedy zobaczyłam jakiegoś wilka. Poczułam jego smutek. Uczucie które tak dobrze znam. Samotność.
Chciałam odejść. Nie ze względu na tego basiora. Chciałam odejść bo wiem jak ciężko jest być samym i zdałam sobie sprawę z tego, że nie mogła bym mu pomóc. Po prostu nie umiem. Wtedy on mnie zauważył. Teraz już nie mogłam odejść. Powoli wyszłam z zarośli i spojrzałam mu prosto w oczy.

< Sinell? >

sobota, 20 września 2014

Od Kimiko cd historii Shervany

Przyglądałyśmy się z obrzydzeniem skrzatowi kiedy Naix wymieniał kolejne komplementy. Trwało to trochę i potrwałoby pewnie jeszcze dłużej gdyby nie rozniósł się tajemniczy odgłos dzwonka do drzwi dochodzący z góry. Czesio szybko tam pobiegł przerywając komplementowanie. Usłyszeliśmy dźwięk otwierania drzwi.
- Dzień dobry! - krzyknął nieznany głos. Wydawało się że właściciel ów głosu był bardzo zadowolona a w ręcz nie normalne szczęśliwy... Jakby na tzw. "haju" czy jakoś tak.
- Dzień dobry... - powiedział zdezorientowany Czesio - Co pan tu robi?
- Przywiozłem kapustkę!
- Kapustę?
- Nie! KapustKę!!
- Ale ja nie zamawiałem kapusty, a przynajmniej sobie nie przypominam...
- No kapusty pan nie zamawiał! Zamawiał pan KAPUSTKĘ!
- Nie zamawiałem żadnej KAPUSTKI!
- Mam wyraźne zamówienie na ten adres na kilo kapustki z cynamonkiem!
- Nic nie zamawiałem!! - kłócili się tak przez jakieś 10 min. Nagle rozległ się huk i wrzask
- Co pan robi! - krzyknął Czesio!
- Dostarczam kapustkę! To gdzie ją postawić? tu? a może tu? O! wiem... tutaj! Chociaż lepiej byłoby tu! A może w tym pokoiku! - krzyczał nieznany osobnik. Najwyraźniej wkroczył do domu. Usłyszeliśmy kilka huków trzasków i krzyków. Teraz rozległ się jednak inny dźwięk. Ktoś szedł po schodach... Schodach prowadzących do piwnicy w której się aktualnie znajdowaliśmy. Nagle w miejscu gdzie jeszcze nie dawno stał Czesio pojawiła się wielka... marchewka! Był to snajper marchewka z hełmem maliną na głowie, majtkami w serca z których wystawała marihuana i liną przewieszoną przez ramię. W ręce trzymał pudełko
- Kto zamawiał kapustkę? - krzyknął nieznajomy z wielkim uśmiechem na mordce, jeśli można nazwać to mordką....

<Sher? I jak ci się podoba snajper marchewka? xD >

piątek, 19 września 2014

Od Sinella

Byłem załamany.
Samotność.
Wilki odsuwają się ode mnie w obawie, że im coś zrobię.

To nie tak.

Odkąd wyruszyłem w świat z rodzinnej nory szwędałem się z różnymi mętami, anarchistami, satanistami. Nie miałem celu w życiu. Pewnego razu miałem "wypad". Niby rutyna, ale od początku wiedziałem, że coś jest nie tak. Wilcza rodzinia, ojciec, matka, szczeniaki. "Zabić!"-padł rozkaz. Ja - młody i nierozsądny wilk od razu zaatakowałem. Ale nie miałem szczęścia. Ojciec szczeniąt był magiem. Klątwa.

Coś było w krzakach. Czułem to. Wadera.

<Jakaś wadera dokończy?>

wtorek, 16 września 2014

Od Sabato

Przysypiałem leżąc na gałęzi jednego z drzew. Po chwili z zarośli wyłonił się basior o czarnym futrze. Otworzyłem jedno oko by zobaczyć co zrobi. Wilk położył się cieniu drzewa, na którym leżałem. Skierowałem pysk ku ziemi. Po chwili wpatrywania się w nieznajomego zmieniłem się w smoka i zleciałem na dół. Z powrotem zmieniłem się w wilka. Rzuciłem basiorowi ostrzegawcze spojrzenie.
- Co tu robisz? - zapytałem zimnym tonem.
- Odpoczywam. - odpowiedział na moje pytanie.
Usiadłem przed nim. Gdy to zrobiłem wilk również się podniósł.
- Jak się nazywasz? - wciąż nie zmieniałem tonu.
- Subaru, a ty?
- Sabato.

<Subaru?>

piątek, 12 września 2014

środa, 3 września 2014

Od Ines cd historii Kill' a

- Czyli lubisz jak się smucę? - zapytałam z lekkim chichotem
- E... no nie... Nie to miałem  na myśli - odpowiedział trochę zakłopotany
- Przecież wiem - zaśmiałam się. Leżeliśmy tak jeszcze chwilę w milczeniu. Wtem usłyszałam jakieś szumy.. Jakby ktoś biegł po korytarzu. Nagle do pokoju wpadła zadyszana Margaret
- Naibi... - wydusiła z siebie dysząc
- Co Naibi?! - zerwałam się na równe nogi zaniepokojona, a Kill chyba nie rozumiał o co chodzi
-  Na Naibi wybuchła wojna...- Zaczęła Margaret a ja z przerażeniem słuchałam jej wyjaśnień - Żądny władzy dowódca zaczął bunt przeciwko... własdcy
- Kail! - krzyknęłam
- On... - kontynuowałą Margaret ale jej przerwałam
- Czy... -zaniepokoiłam się jeszcze bardziej
-  Nie wiem... - nie mogłam uwierzyć. Skuliłam się powoli w małą kuleczkę, a kilka łez spłynęło mi po policzku. - Nie... - wyjąkałam cicho przez łzy. Margaret podeszła do mnie i podniosła łapką mój zapłakany łepek
- Ines... Nie smuć się... Przecież wszystko gra... Nic mu nie będzie... - Pocieszyła mnie. Ona ma racje... Kail jest silny, nic mu nie jest, ale na pewno... Zerwałąm się na równie nogi
- Ruszamy! - krzyknęłam, a moi towarzysze popatrzyli się na mnie z zapytaniem
- Gdzie? - spytała Margaret
- Do Naibi!
- Ines to szaleństwo! Tam trwa wojna poza tym jak masz zamiar się stąd wydostać?! - krzyknęłam Margaret.
- Eee... A co się tak właściwie dzieje? - zapytał zdezorientowany Kill a ja przypomniałam sobię że on nic na ten temat nie wie...
- Ach Kill... Już ci wszytsko tłumaczę... Na Naibi, jednej z planet w tym wszechświecie, wybuchła wojna  a raczej bunt przeciwko... Kailowi. On jest... bardzo bliską mi osobą i musimy mu pomóc. To król Naibi...

<Kill? Soooorka że tak dlugo siem nie odzywałam ale nie miałam dostępu do kompka przez 2/3 wakacji xD A tak wgl... robi się dziwnie xD Kill zdezorientowany ;) >

Od Albiny

Szłam wzdłuż rzeki szukając czegoś, czym mogłabym się zająć. Raz po raz stawałam by napić się trochę wody nagrzanej od ciepła panującego dookoła. Ale się cieszę, że moja jasna sierść odbija słońce. Po pewnym czasie przycupnęłam w cieniu pod drzewem i położyłam głowę na chłodnej, wilgotnej ziemi. Przymknęłam oczy i kaszlenęłam, wiedziałam, że jeszcze nie do końca jestem zdrowa. Po chwili poczułam, że coś usiadło na moim nosie, więc otworzyłam powoli oczy i gdy już miałam odgonić owada łapą, zorientowałam się, że to przepiękny motyl. Ostrożnie wstałam, by nie przestraszyć stworzonka. Radośnie fruwało dookoła mnie i tak jakby w swoim niesłyszalnym języku zawołało swoich przyjaciół, znalazłam się wśród chmary cudownych, małych kreaturek. Patrzyłam i nie dowierzałam, jak takie piękno może istnieć. Powoli istotki zaczęły się oddalać, gdy wbiegł w tą cudowną chmarkę jakiś wilk.
- Hej, uważaj! – zawołałam gdy był już sporą odległość ode mnie. Odwrócił się w moją stronę i powoli doszedł do mnie.
- Mówiłaś coś? – zapytał.
- Tak. Mówiłam, żebyś uważał, bo nie wiem czy wiesz, ale wbiegłeś w chmarę pięknych motyli.
- Aha. To... ja będę już leciał – rzekł śnieżnobiały wilk szykując się do dalszego biegu. W sumie z wyglądu bardzo podobny do mnie.
- Czekaj. – nie wiem co we mnie wstąpiło, ale czułam, że muszę go zatrzymać. Posłał mi pytające spojrzenie. – Czy pokażesz mi co jest tam dalej? – wymyśliłam jakiś pretekst do zapoznania się z kimkolwiek, padło na niego.
- Ym, nie – gdy już miał ruszać w dalszą podróż, jednak się jeszcze do mnie odezwał – Nigdy cię tu nie widziałem. Jesteś nowa?
- Tak. Ale plątam się wszędzie, więc małe było prawdopodobieństwo, że byśmy się kiedykolwiek wcześniej spotkali.
- No tak... – po tych słowach nastała chwila ciszy. Nagle coś wyrosło z ziemi. Przyjżałam się temu bliżej i powiedziałam:
- Patrz, czy to sopel? – nawet nie spojrzał, ale skinął głową. Skąd niby mógł wiedzieć, skoro nie raczył nawet rzucić okiem?
- To chyba już sobie pójdę – czekał na moją odpowiedź. Nie wiem skąd, ale wiedziałam, że skądś go znałam. Chciałam mieć czas na przypomnienie sobie, więc powiedziałam:
- Nie, nie odchodź jeszcze... – powiedziałam to najmilej jak potrafiłam. – Dobrze?
- Ale po co mam tu stać?
- Bo chyba skądś cię znam. Mogę się jeszcze chwilkę zastanowić skąd?
- Nie znamy się. Żegnaj. – powiedział surowo i odszedł. Czyli zostałam znowu sama. Nie mogłam na to pozwolić. Podbiegłam do niego.
- Proszę, poczekaj! – nawet na mnie nie popatrzył, więc sama musiałam sprawić, by na mnie spojrzał. Skoczyłam tak zręcznie, że wylądowałam tuż przed jego nosem, by dobrze mu się przyjżeć.
- Co ty robisz wariatko?! – odskoczył w tył
- Dlaczego od razu waria... – olśniło mnie. Zaczęłam sobie wszystko przypominać. To, jak brat mówił do mnie wariatko, gdy chciałam się z nim bawić, jego śnieżnobiałą sierść... czy to możliwe, że to on? Prawie nic nie pamiętałam z okresów szczenięcych. Usiadłam z nadmiaru wrażeń. Może naprwadę jestem wariatką i przez moją przeszłość coś mi się miesza we łbie, ale co jeśli jednak nie?
- No co? – zapytał patrząc na mnie
- Czy... czy ty przypadkiem nie masz młodszej siostry? Białej młodszej siostry, z którą nie lubiłeś się bawić gdy była szczeniakiem?

<Chion?>

wtorek, 2 września 2014

Nowa wadera!

Powitajmy Albę!



Żywimy nadzieję, że poczujesz się tutaj jak w domu i znajdziesz tu spokój i harmonię.

Obserwatorzy