Obudziłam się wcześnie rano z myślą, że tego dnia wreszcie wrócę do życia. Szybko więc ogarnęłam się i poszłam upolować sobie coś do jedzenia. Miałam ochotę na coś innego, niedużego. Ruszyłam w kierunku lasu, który znajdował się tuż za moją jaskinią. To najlepsze miejsce na polowania. Kiedy dotarłam na miejsce, schowałam się w bujnej trawie i czekałam aż coś mnie zainteresuje. Widziałam stado saren, ale to nie na to miałam ochotę. Później dziki, ale one zbyt duże jak dla mnie. Kiedy zobaczyłam niewielkie stadko zajęcy, zawahałam się... Jednak po chwili stwierdziłam, że zające dzisiaj też odpadają. Leżałam dalej.
Usłyszałam szelest niedaleko mnie, potem świst powietrza. A za chwilę zobaczyłam basiora z przyczepioną czaszką do ogona, który rzuca się na zające. Jednym silnym chwytem zębów złapał ofiarę za głowę i zmiażdżył ją. Krew trysnęła wysoko w górę i rzucił martwym stworzeniem o ziemię. Zając poruszał jeszcze delikatnie łapką, ale chwilę potem całkowicie się nie ruszał. Przeszył mnie dźwięk rozpruwanej skóry...
Przyglądałam się bacznie jak wilk pochłania świeże mięso. Gdy basior gwałtownymi ruchami odrywał kawałki zająca, krew wzlatywała wysoko w górę tworząc czerwony deszcz, po czym spadała na jego grzbiet i zieloną trawę. Sierść niegdyś sucha i jasna teraz była mokra i czerwona. Posiłek basiora dobiegł końca. Ze ślicznego białego zająca zostało teraz kilka kostek i futerko poplamione krwią. Usiadł na chwilę by widocznie odpocząć.
Siedział pyskiem w moją stronę, mogłam mu się teraz bliżej przyjrzeć. Kojarzyłam go, ale osobiście nie znałam... Wiedziałam, że należał do naszej watahy, ale rzadko go widywałam, raczej nie rozmawiał z innymi wilkami. Był niepozorny, zwykle traktowałam go obojętnie. Nie miałam z nim żadnego kontaktu, nawet wzrokowego. Jednak zaintrygował mnie teraz swoją siłą. Takiej siły jeszcze nie widziałam, żeby bez żadnego wysiłku tak załatwić zająca. Podobało mi się to jego obojętne podejście do ofiary. Imponowała mi jego siła. Od zawsze ciekawiły mnie tajemnicze basiory. Miały w sobie to coś, że chciałam poznać. Chciałam odkryć ich tajemnicę.
Z rozmyślań wyrwał mnie lekki podmuch wiatru... Spojrzałam w stronę wilka. Teraz już nie siedział tylko zakopywał resztki ze swojego posiłku. Ruszył w drogę powrotną, jednak nie spodziewałam się, że wybierze akurat trasę, na której znajdowała się moja kryjówka. Szedł w moją stronę nieświadomy, że ktoś mu się przyglądał. Z daleka wydawał się, że jest normalnych rozmiarów. Jednak, gdy zbliżał się, stawał się coraz większy... Usłyszałam jak wchodzi w trawę, w której się ukryłam. Był coraz bliżej... Nie wiedziałam jaki jest, nie wiedziałam jak zareaguje na widok samicy ukrytej w trawie. Bałam się...
Przedostał się wreszcie na niewielki plac ziemi otoczony wysoką trawą, na którym leżałam. Wystraszona gwałtownie skoczyłam na łapy. Przeraziłam się, basior był naprawdę duży i umięśniony. Zatrzymał się nagle...
Spojrzeliśmy sobie w oczy... Widziałam w nich zdziwienie, ale jednocześnie coś w rodzaju bólu... Zapanowała cisza...
<Subaru? :) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz