- Ej, patrz, obudziła się. – zawołała mnie cicho Mistaki. Podeszłam bliżej do wilczycy.
- Och, wspaniale. – szepnęłam – Cześć, jestem Alba. Dowiedziałam się od Mistaki wszystkiego. – powiedziałam spokojnie
- Cześć... Ayame. – przywitała się zaspanym głosem. Podałam jej miskę z wodą. Podziękowała i wzięła parę łyków, a następnie przeszła w pozycję siedzącą.
- Kail jeszcze nie wrócił. – orzekła Mistaki przyglądając się dziwnemu wężowi przy waderze
- Boli cię coś? – zapytałam
- Tylko trochę głowa... reszta jest w porządku. – uśmiechnęła się nieśmiało – A wiesz może czemu zemdlałam? – zwróciła się w stronę Misi wyraźnie zainteresowanej towarzyszem Ayame
- Nie wiem, po prostu słabo ci się zrobiło. Ale wszyscy wyszli z tego cali, tylko nie do końca wiadomo co z Kailem. Ale raczej da sobie radę, dzielny chłopak. – zaśmiała się kotka.
- Jak się nazywa towarzysz? – spytałam i wskazałam na węża
- La Sirp. – odparła – Może to dziwne, ale potrafię z nim rozmawiać.
- Czemu dziwne? Właśnie fajne. Chciałabym tak rozmawiać ze zwierzętami... – rozmarzyłam się
- Hej, pewnie masz inne ciekawe moce.
- Ach, właśnie. Nie ruszaj się przez chwilę i nic nie mów. – poprosiłam i położyłam łapy na jej łebku. Skupiłam się mocno i zanuciłam w głowie jedną pieśń, która miała ją uleczyć. Po chwili zdjęłam łapy. – Jeszcze cię boli głowa?
- Ym... nie. – odparła wilczyca – Nieźle. – pochwaliła mnie, co spowodowało, że delikatnie się zarumieniłam
- Ych, Misa? – powiedziała po chwili Aya. Kotka droczyła się z La Sirpem. Całe szczęście, że była właśnie w postaci ducha, a nie tej „zmaterializowanej”, bo inaczej już by była przez niego pogryziona.
- Taak? – odparła natychmiast poważniejąc
- Węże nie lubią chyba takich zabaw, wiesz? – powiedziałam do Mistaki
<Ayame/Kail/Mistaki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz