Po zjedzeniu zająca postanowiłem wrócić do jaskini, wybrałem inną drogę, ale po chwili z trawy wyskoczyła jakaś wadera, wyglądała jak by się czegoś bała.
Patrzyła mi prosto w oczy, dziwnie się czułem w tej sytuacji, próbowałem odwrócić wzrok, ale ona wciąż na mnie patrzyła.
- Coś nie tak? Pomóc w czymś? - zapytałem, a następnie podeszłem trochę bliżej.
- Ymm, nie, nie! Wszystko jest ok. - uśmiechnęła się.
Wadera była trochę dziwna, ale wydawała się nawet sympatyczna, jednak jak zwykle i tak mi się tylko wydaje.
Odwróciłem się i zacząłem iść w stronę jaskiń, po chwili zorjentowałem się, że ona idzie za mną.
Zatrzymałem się i podeszłem do wadery.
- Będziesz za mną chodzić? - zapytałem.
Wadera była najwidoczniej zaszkoczona, otworzyła usta ale zaraz je zamknęła.
- Nie mam ochoty na pogaduszki, żegnam. - powiedziałem i poszedłem szybszym tempem w stronę jaskiń.
Gdy dotarłem do jaskini zacząłem zastanawiać się po co ona za mną szła, może miała mi coś ważnego do powiedzenia... Z resztą, co mnie to obchodzi, nic. Położyłem się, przed zaśnięciem zdecydowałem, że lepiej będzie jak będe się od niej trzymał z daleka.
Rano postanowiłem, że popływam w najbliższym jeziorzę. Po chwili zacząłem iść w stronę jeziora.
Było cicho i spokojnie, pobiegłem do wody i zanurkowałem, było super, było...
Na brzegu siedziała wadera, ale nie jakaś wadera ale Ta wadera. Miałem nadzieje, że mnie nie zauważy ale jednak.
Podeszłem do niej.
( Dejla )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz