niedziela, 5 kwietnia 2015

Od Kinaj' a do Cruel

Przechadzałem się nocą po lesie. Księżyc świecił ale nie dawał zbyt mocnego światła przez co ledwo widziałem gdzie idę. Nie obchodziło mnie to za bardzo... Dojdę gdzie dojdę i tak jakoś wrócę a nie mogę spać więc nic do stracenia. No okazało się że mam jednak coś do stracenia bo wychodząc na polanę spotkałem sie oko w oko z pewnnym gryfem. Ten jegomość ma mi za złe pewien żart a dokładniej pewnego dnia przywiązałem jego ogon do drzewa. Kiedy ten chciał odlecieć zaplątany ogon cofnął go i zaliczyl nie przyjemne spotkanie z drzewem. Można powiedzieć że nasze relacje nie są przyjazne bo od tamtego czasu jeszcze nie zdążył dać mi nauczki. Co więc genialny ja postanowił zrobić? Użyć swojej wspaniałej superszybkości i uciec gdzie pieprz rośnie. No nie przesadzajmy nie będę się nawet do niego przymierzał bo mam za co oberwać poza tym koleś jest ode mnie 2 razy wyższy. Jeden jego ruch i nie żyje. Miejmy odrobinę rozsądku... Wracając.... Biegłem sobie z tą superszybkością i w głowie mi się nie mieściło że ktoś może stać mi na drodze. Takim oto sposobem stratowałem niewinną białą waderę która niefartownie trafiła na drogę mojego biegu. Jakby tego było mało, biegłem z górki przez co kiedy uderzyłem w wadere obydwoje sturlaliśmy się na sam dół. Ale! To nie koniec. Da samym dole pagórka stało sobie jezioro... Nie dało sie go ominąć. W rezultacie moja głupota spowodowała to że ja i wadera wylądowaliśmy w jeziorze. Chyba nie będzie zbyt zadowolona... 

<Cruel? Co ty na to? xD przeciez wszyscy uwielbiaja byc tratowani, zrzucani z góry i wrzucani do jeziora przez obcego basiora ;) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy