W sumie nie byłem głodny, ale zjadłem kilka jagód bo lubię te owoce. Przyglądałem się waderze. Wiedziałem że nie chciałaby zabić siostry. Istota która dokonała tego czynu to nie byłą znana mi Alba... Coś w nią wstąpiło i najprawdopodobniej była to zwykła złość. Rozumiem ją... Tak jest że kiedy ktoś kto z gruntu rzeczy jest dobry itp bardzo się rozzłości nie panuje nad sobą i jest... kim innym...
- I co? Znowu się szczerzysz - powiedziała wadera kierując na mnie wzrok. Nawet nie wiedziałem kiedy... Od razu kiedy się o tym dowiedziałem zrobiłem poważną minę. Wadera znów na mnie spojrzała - Nie przestawaj... Do twarzy ci w uśmiechu - wyszczerzyła się lekko, a ja delikatnie podniosłem kącik ust. Po chwili spoważniałem
- Idź spać - powiedziałem bez większych emocji i sam położyłem się w kącie. Nie szedłem spać bo wiedziałem że zbliża się 24:00. Musiałem tylko czekać aż wadera zaśnie. Leżałem bez ruchu jakieś 30min po czym podniosłem się bezszelestnie i cichymi kroczkami podążałem w stronę wyjścia.
- Już pora? - szepnęła Misi i momentalnie znalazła się obok mnie.
- Tak... - również szeptałem
- Mam ci towarzyszyć?
- Nie... Jeszcze coś ci się stanie...
- Nie zapominaj że jestem duchem... Nic nie zada mi obrażeń
- Nie zapomnij że to też jest duch... A raczej bezlitosny potwór... Nie dam ci ze mną iść... Tak jak i nikomu... Zostań z nią... Tak będzie lepiej, jeszcze coś jej się stanie... - szepnąłem do samiczki i odbiegłem od jaskini jak tylko daleko się da, ale nie za daleko... W końcu przed wschodem słońca muszę tu wrócić... Tylko żeby wadera nie spostrzegła się że zniknąłem...
<Alba? Kail włóczy się po nocach xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz