wtorek, 9 grudnia 2014

Od Kail' a cd historii Alby

Kiedy wyszedłem z jaskini podążałem przed siebie. Kierowałem się prosto i nie zważałem na to gdzie idę. W pewnym momencie doszedłem do jeziora. Rozejrzałem się jak by je obejść.
- Niedaleko jest kłoda przez którą możesz przejść - powiedziała Misi
- Dzięki -burknąłem do niej i ruszyłem w tamtym kierunku. Dalej podążaliśmy w milczeniu. Nagle poczułem że muszę skręcić. Poczułem jak moje łapy mimo woli podążają w innym kierunku niż chcę. O co chodzi? To jakieś przeczucie? A może to jego sprawka? Już po chwili przestałem się tym przejmować bo ujrzałem znajomą już waderę, razem z jej siostrą. Szły jedna za drugą. Siostra prowadziła. Chyba mnie usłyszała bo gwałtownie się zatrzymała. Schowałem się w krzakach, a tamta nie zwróciła na mnie uwagi. Spojrzała na Albę i zaczęła mówić coś że wadera jest naiwna, że za jej oczy i futro dostanie fortunę i coś tego typu. Kiedy to usłyszałem chciałem się rzucić na nią z pazurami ale powstrzymała mnie Misi
~ Mają przewagę liczebną. Jeśli wylecisz na jedną 2 siedzące w krzakach zaatakują cię. Nie dasz rady...
~ A co to dla mnie 3 wadery?
~ Nie przeceniaj swojej siły Kail... Kobiety też są silne. Lepiej poczekaj na odpowiedni moment. Spróbuj opanować nerwy... Było już dobrze po 12 w nocy więc najgorszy czas miną. Stwierdziłem że skoro on przed chwilą dał o sobie znać to teraz będzie cicho i da mi się uspokoić. Posłuchałem wadery i Schowałem się w krzakach. Oglądałem całe zdarzenie. Siostra coś krzyknęła i z krzaków wyskoczyły dwie wadery. Wtedy Alba zemdlała a te nie zważając na to i wykorzystując moment że wadera się nie rusza, postanowiły ją przystrzyc. Robiły z nią różne nie miłe rzeczy takie jak samo kopanie, czy drapanie. Ledwo mogłem to znieść ale nie mogłem atakować. Misi miała racje. Rankiem wadery gdzieś odeszły i zostawiły Albę na środku polany, przystrzyżoną, brudną, pokaleczoną i związaną. Podbiegłem do wadery a ta była już przytomna. Popatrzyła na mnie  z dziwnym jakby nie zadowolonym wyrazem twarzy ale widać było że nie bardzo wie co myśleć.
- Co ty tu robisz? - warknęła cicho
- Ratuje ci tyłek - odpowiedziałem z równą sympatią  w głosie. Jednym ruchem wziąłem waderę na plecy.
- Auu - syknęła cicho
- Sorka - szepnąłem.
- No, no, no... W końcu wylazłeś z tych krzaków - powiedziała siostra Alby wychodząc zza krzaków. - Naiwniak! - z tym słowem wyszły jej towarzyski i zablokowały nam jakąkolwiek drogę ucieczki - To była pułapka! Dwa wilki, dwa futra! - powiedziała z nienawiścią w głosie, a ja uśmiechnąłem się z pogardą - i co się szczerzysz?! - warknęła zdenerwowana.
- Bo widzisz... To też byłą pułapka! - zaśmiałem się - Teraz! - krzyknąłem a z lasu zaczęły wylatywać szyszki i trafiać z dość dużą siło w złe wadery. Stwierdziłem  że to dobry moment by uciec więc pochasałem w stronę lasu kiedy...

<Alba? I co? Jakieś wsparcie od siostrusi czy co xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy