niedziela, 19 stycznia 2014

Od Alex'a

Był niezwykle ponury poranek. Wstałem wcześnie, żeby upolować jakieś śniadanko dla siebie i Ifusiaka. Wyszedłem przed jaskinie szukając wzrokiem miejsca, gdzie mógłbym coś upolować. Powędrowałem w stronę małego, świerkowego lasku, który zawsze był pełny zwierzyny. Zobaczyłem dorodnego jelenia pożerającego właśnie świeżą trawkę. Zaczaiłem się na niego za krzakiem. Trzy, dwa... JEDEN!!! Wyskoczyłem z kryjówki na moje śniadanie, powalając je na ziemię. Po pięciu minutach walki jeleń był mój. Zaciągnąłem go do jaskini.
-Ifusiaczku! - krzyknąłem radośnie
-Tak? Misiaczku! - zapytała moja ukochana wychodząc z kuchni
-Yyyy... No... Ten... - zawstydziłem się tym przezwiskiem - Twój misiaczek przyniósł jelonka na śniadanko - dodałem z uśmiechem.
-To cudownie... Pomyślałam właśnie, że poszedłeś po coś do jedzenia. Więc pomyślałam sobie, że do jelonka będzie pysznie pasowała sałatka. Wiesz twoja ulubiona - powiedziała uwodzicielsko.
-Cudownie! - krzyknąłem, rozpływając się myśląc o sałatce
-No już, no już! Ale wiesz, że musisz wypatroszyć jeszcze tego jelonka. Pamiętasz chyba, że twój Ifusiak nie może tamtych bebechów z środka - przytuliła się do mnie.
-Pamiętam, pamiętam...
Wyszedłem przed jaskinię i zacząłem rozrywać jelonka. Skóra i kości wylądowały w wielkim koszu przy jaskini. A jego krwią naznaczyłem wejście do jaskini, żeby dzisiejszego wieczoru moja ukochana niczym się nie przejmowała... Wtedy Ifus wyszła z jaskini.
-No jak tam, jelonek goto... - przerwała - Alex... Co zamierzasz dziś robić, że zaznaczyłeś jaskinię krwią?
-No wiesz... Przecież dzisiaj jest ten dzień! Dzisiaj przychodzą na świat nasze maleństwa! - uśmiechnąłem się radośnie


<Ifus? Co ty na to?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy