sobota, 18 stycznia 2014

Od Dejli cd historii Kinaja

Kinaj puścił mnie z objęć i ruszył w drugą stronę...
-Kinaj! - wrzasnęłam, a echo powtarzało się wielokrotnie
-Dejlo, nie mogę... - powiedział stanowczo i odszedł
-Kinaj... - jęknęłam bezradnie, po czym osunęłam się na ziemię


***


Zerwałam się na równe łapy. Rozejrzałam się dookoła próbując przypomnieć sobie gdzie jestem. W końcu uświadomiłam sobie co zaszło poprzedniej nocy. Wydostałam się z mojego schronienia i znalazłam się przy krzaku, który osłaniał wejście do kryjówki. Pokierowałam się w stronę watahy. Przynajmniej tak mi się zdawało...
Szłam bardzo długo zastanawiając się gdzie jestem. Gdy zaczęło się ponownie ściemniać kompletnie straciłam nadzieję, że kiedykolwiek wrócę do domu. Poczułam czyjąś obecność. Usłyszałam za plecami odgłos czyiś kroków, łamanie gałązek. Podskoczyłam ze strachu, gdy poczułam jak coś powala mnie na ziemię.
Widziałam potworne twarze trzech podłych basiorów. Jeden trzymał mnie potężną łapą, żebym nie uciekła. Drugi zakrywał mi pysk, żebym nie mogła krzyczeć. Trzeci zaś zabawiał się mną na wszystkie możliwe sposoby. Był najpotężniejszy. Jego złowieszczy uśmiech zdradzał, że ma złe zamiary wobec mnie. Poczułam okropny ból, a potem zobaczyłam krew spływającą z mojego lewego boku. Najpotężniejszy basior tuż pod moim sercem wyciął pazurem znak w kształcie pioruna. Próbowałam się szarpać i krzyczeć, ale nic z tego. Najważniejszy basior usiadł na mnie, patrząc w moje oczy. Dwa pozostałe samce odpuściły. Straciłam nadzieję.
-Witaj maleńka... Zaraz poczujesz ból, a potem cię puścimy. Jeśli nie, to najpierw ja się tobą zajmę, a później dwóch moich kolegów. No i pójdziesz z nami, bo mamy jeszcze innych kolegów, którzy lubią młode, zgrabne samiczki - powiedział ze złowieszczym uśmiechem.
-Nawet nie próbuj! - warknął nagle znajomy głos, to był Kinaj
-Ooooo! Bohater się znalazł... Najpierw zostawia biedną samicę samą w grocie należącej do mojego stada - ruszył w stronę znajomego mi basiora.
Skoczyłam na równe nogi i stanęłam jak najdalej dwóch pozostałych basiorów. Jednak ci przytrzymali mnie, żebym im nie uciekła.
-Nawet się nie waż jej cokolwiek zrobić, bo tego mocno pożałujesz - warknął ponownie.
-Już się boję - zbliżył się do Kinaja.
-Myślisz, że łapanie bezbronnych wader w niewolę sprawi ci radość? Zabawianie się z waderami, które tego nie chcą nigdy nie sprawi ci radości. Czy pragnienie pod przymusem to naprawdę pragnienie? - tłumaczył broniąc mnie samiec
-Niech ci będzie! Uratuj ją, proszę! Puśćcie ją! Idziemy! - krzyknął
Zostałam puszczona tak mocno, że momentalnie upadłam na ziemię. Złe basiory zniknęły w głębi nocy.
-Dejla, nic ci nie jest? - podbiegł do mnie Kinaj - Ty krwawisz...
-To nic takiego... - powiedziałam
-Przepraszam, że cię tam zostawiłem. Nie miałem pojęcia, że może ci się coś stać - objął mnie,by ograć mnie
-To nie twoja wina... Ale Kinaj proszę, zabierz mnie już do domu - spojrzałam mu prosto w oczy.


<Kinaj?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy