- Emersit? - pytam otwierając oczy.
- Sher! - krzyczy i rzuca się w moim kierunku.
Staje obok i pomaga mi wstać. Patrzę na niego z wytrzeszczonymi oczami. "Czego on chce?" "Jak śmie mnie dotykać?".
- Puść mnie. - warczę.
- Dasz radę sama iść? - pyta zaniepokojony.
Nic nie odpowiadam. Jestem waderą i od razu ta słabsza i gorsza? Zaciskam oczy i zmuszam moje ciało do wysiłku jakim jest wstanięcie na cztery łapy. Drżą, ale stoje. Próbuje zrobić krok i niebezpiecznie się przechylam. Basior doskakuje do mnie z niewiarygodną prędkością i podpiera mnie barkiem.
- Nie słyszałeś co mówiłam? - warczę na niego, a on odskakuje ode mnie.
Chwila słabości i tyle. Wysilam się, nie chce dać mu powodu do satysfakcji. Powoli ruszam przed siebie, a on drepcze za mną.
- Czego chcesz? - pytam nawet nie odwracając się.
Po takim zachowaniu nie zasługuje na szacunek...
< Emersit? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz