Otworzyłam oczy oczekując oślepiającego światła, jednak byłam w całkowitej ciemności.
- Em? - szepnęłam cicho, próbując wstać.
Jednak, gdy tylko podniosłam pysk, poczułam ból w tylniej części czaszki.
- Au. - jęknęłam.
- Sher? Obudziłaś się? - usłyszałam znajomy głos basiora.
- Mhm.
- Jak się czujesz?
- Poza tym, że łeb mi pęka to gites.
Roześmiał się, a ja ignorując ból - również. Nie umiałam się powstrzymać, jakby przed chwilą powiedziała najlepszy żart.
- Co tak rżysz? - uśmiechnął się Em.
- Jakbyś przed chwilą uciekł od szponów Śmierci to śmiałbyś się nawet z liścia. Poza tym konie rżą, a nie wilki. - powstrzymałam śmiech, jednak na moim pysku tkwił teraz uśmiech. - Tak wogóle to gdzie jesteśmy?
- W domu Au, Pau, Mau. No jakoś tak.
- Auegiliauesa Uoelinininininusa! - ryknął potężny głos na mną.
Odwróciłam powoli pysk i ujrzałam... ogra!
- To Twój znajomy, prawda? - zapytałam lekko przerażona.
< Emersit? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz