- Wow. - westchnęłam kiedy wdrapałam się na półkę skalną
Był przepiękny zachód słońca. Znalazłam idealny punkt widokowy, aby go
podziwiać, ale samej było trochę smutno. Nagle na moim nosie usiadła
mucha. Starałam się ja ignorować, ale nie było to proste, więc zaczęłam
skakać dookoła, aby się jej pozbyć. Zupełnie zapomniałam, że jestem na
skale i nagle poczułam, że brakuje mi gruntu po nogami. Stoczyłam się z
góry, ale na szczęście nie była aż tak wysoka i nic mi się nie stało.
Prawdopodobnie uderzyłam o jakiegoś wilka, ponieważ pierwsze co
zobaczyłam to niebieskie futro.
- Co ty do jasnej cholery robisz?! - usłyszałam czyjś głos
- A nie widać? - zapytałam wesoło podnosząc się - Spadam.
Okazało się, że był to czarno-biało-niebiesko-szary basior.
- Akurat na mnie?! - krzyknął
- Tak wyszło. - uśmiechnęłam się - A skoro już na ciebie wpadłam, to jak się nazywasz?
- Vuko Drakkainen - odparł
- A ja jestem Kimmy! - zawołałam - Albo Kim, jak wolisz.
Usiadłam na przeciw wilka. Było w nim coś dziwnego, czego nie znałam do tej pory.
- Jesteś duchem? - zapytałam - Albo potworem?
- Nie.
- To czym? Bo wydaje mi się, że całkiem normalny to nie jesteś. - przekrzywiłam głowę - Oczywiście nie chcę cię urazić.
<Vuko? Świrnięta wilczyca na ciebie wpadła ;D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz