-eee... Łuchciach?
- Slucham... Widziałeś mojego klulickaciach? Slodki jestciach :3
- Łuchciach... to nie jest twój króliczek...
- Ale... ale... jak tociach?
- Bo to moje koleżanka... - powiedziałem do stworka... - Alice... odmień się już - szepnąłem do Alice
- Ale..
- Odmień się...
Wadera odmieniłą się a maluch zaczął płakać.
- Łuchciach... Ale nie płacz... Malutki... - powiedziałem do niego miłym głosem pełnym współczucia
- Łuchciach chce klulickaciach :'( - powiedział wpadając w histerie
- Oj nie przesadzaj juz to tylko królik... - powiedziała Alice. Popatrzyłem na nia gniewnym wzrokiem...
- Zaraz wracam... - powiedziałaem i puściłem się super szybkością w krzaki
- KINAJ! - usłyszzałaem tylko głos wadery który stawał się coraz mniej wyraźny... Mówiła coś jeszcze ale nie chciało mi sie stanąć i posłchać... Pobiegłem kawałek i po jakis 10 min wruciłem do wkórzone wadery i płaczącego Łuchciach... Ale miałem prezent... Krulika! który nigdy nie zdechnie i na pewno mi nic nie zrobi <i na odwrót> zrobiłem go z trawy liści kilku nieliczynych blonów i innych znalezionych materiałów ;) Tak czy inaczej trzymał sie i narazie się nie rozpadłą a był w moim pysku kiedy biegłem jakies 1000 km/h. No w skrócie maluch strasznie się cieszył ja miałem spokuj a wedera byłą w szoku...
<Alice? zasmuciłaś biednego Łuchciacha :'( >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz