Shervana przemieniła się w Demona, jednak zapomniała, że jesteśmy pomniejszone. Nic to nie dało.
- Zapomniałaś o czymś? - spytał ze śmiechem ten gigantyczny wilk - A tak na marginesie, nazywam się Wiron.
Gdy tylko usłyszałam to imię, mój mózg zaczął pracować na najwyższych obrotach.
"Wiron... Tornado..." - myślałam - "Moi... Moi rodzice!" - rozmyślania przerwał mi nagły wstrząs.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, ze jestem już normalnych rozmiarów. Ale... Byłam w klatce. Obok mnie (także w klatkach) leżeli Shervana, Emersit, parę innych wilków i... moja siostra, a także moi rodzice. Jednak spoglądali na wprost. Ich twarze nie miały wyrazu. Były obojętne. Pojęłam, ze jeśli nic nie zrobię, także pogrążę się w takim stanie. Shervana i Emersit już w części wchodzili w ten stan.
- Czy to dlatego, że umarłam... kiedyś? - mruknęłam do siebie.
- Tak, dlatego. I chyba będę musiał Cię zahibernować w inny sposób - usłyszałam Wirona.
Po chwili oddalałam się od reszty więźniów. Znalazłam się na jakimś stole, który przypominał stół operacyjny.
Powieki zaczęły mi ciążyć.
Znalazłam się w krainie, w której... byli moi rodzice, moja siostra, Sher i Emersit. Jednak wciąż widziałam, że z góry patrzy na nas Wiron.
- Sher, musisz się obudzić! Błagaaaaaaaaaaaaaaaaam! - wrzeszczałam do Shervany, ale chyba każdy z więźniów nie zwracał uwagi na innych.
Otworzyłam oczy. Było ciemno. Jedyne światło dochodziło zza kurtyny. Najpewniej miałam potem być poddawana jakimś eksperymentom na pokaz.
- Sprawdźcie, czy ożyła! Głupki! Nie potraficie? Zaraz wam pokażę, jak się to robi! - słychać było krzyki umierających.
Spróbowałam wstać. Niestety, byłam przymocowana pasami. Zza kurtyny wyłonił się Wiron. Udawałam, że "śpię", ale udawało mi się nie popaść w całkowity stan hibernacji.
***
Poczułam miłe łaskotanie. Otworzyłam oczy. To nie był sen. Nade mną stał Raven.
- Skąd ty się tu...? - zaczęłam.
- Ciii... - odpowiedział.
Rozejrzałam się. Dopiero teraz poczułam, że mam "kilka" obrażeń. Niepokoiłam się o Sher i Emersit'a.
- Spokojnie, Shervana i Emersit są już bezpieczni. Jedynie ciebie nie dało się przenieść z powodu obrażeń. Jesteśmy w Grocie Jednorożców. Głównie dzięki temu jeszcze żyjesz - powiedział Raven.
Zawyłam z bólu, gdy Raven bandażował moje skrzydło.
- A opowiesz mi o tej grocie, jeśli coś wiesz? - spytałam.
- Powstała dawno temu. Leży na Śnieżnym Pustkowiu. Ponoć stworzyła ją sama bogini Natury, Eyva. Grota jest ogromna. Pomieściłaby milion rannych. Jej ściany są zbudowane z wiecznie oczyszczających rogów jednorożców, ale jednak nie uleczą wszystkiego.
- A... Jak mnie tu przeniosłeś?
- Gdy już zbudziłem Shervanę, skupiła się i stworzyła portal. Potem wrócili do watahy.
- Raven... Ja... Ja nie wiem, jak mam Ci dziękować... Gdyby nie Ty... Kocham Cię...
< Raven? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz