Wyszłam powoli z jaskini i spojrzałam w górę. Przez spojrzenie w słońce
na chwilę oślepłam. Mrugając i starając się nie zwracać uwagi na ciemne
plamki, rozejrzałam się. Pustka. Zero wader, zero basiorów. Zero duchów i
żywych. Ani dorosłych ani szczeniaków... Ruszyłam przed siebie i
zaglądałam do jaskiń. Wszyscy spali, nudzili się i nie mieli zamiaru
wyjść. Po którejś tam wizycie i odmowie, wkurzona podeszłam do wielkiej
skały. Zgrabnie wskoczyłam na nią i patrząc z góry na puste tereny
ryknęłam:
- RUSZYĆ TYŁKI ŚMIERDZĄCE LENIE I WYJŚĆ Z TYCH CHOLERNYCH JASKIŃ! ALBO SAMA WAS WYTARGAM!
Usłyszałam jakieś szelesty i zeszłam. Zza drzew wyszedł, albo wyszła...
<Kto dokończy? ._.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz