środa, 16 października 2013

Od Emersit'a cd historii Shervany

Shervana pojawia się w powietrzu i spadła. Wiem, że nie będzie taka sama. Będzie... inna. Traci przytomność. Waruję obok niej i czekam. Po prostu czekam.

Kilka godzin później

Kiedy ona się obudzi? A jeżeli się nie obudzi? - myślę z przerażeniem. Co, jeżeli się nie obudzi? Zaczynam ją trącać nosem, mówić, krzyczeć, skakać wokół i błagać. Ale Shervana się nie budzi.
~ I nie ma zamiaru tego robić - mówi mi lodowata część nieskalanego umysłu.
~ Nie! - jestem przerażony inteligencją i sensem jego słów. - Obudzi się, potrzebuje czasu!
Mam wrażenie, że on rzuca mi pełne pożałowania spojrzenie.
~ Durniu, czy ty wierzysz?! Czy wierzysz w te brednie?!
Upadam.
~ Nie, nie wierzę.
Uśmiecha się w ciemności.

Godzinę później

Nie, ona MUSI się obudzić. Minęło już wystarczająco dużo czasu.
~ Ona się nie obudzi. - mówi Głos, bezczelnie beztrosko liżąc łapę.
- Ona się obudzi! - warczę. - Ona się obudzi.
A on znowu zaczyna.
~ I Ty w to wierzysz?... Ehh... Głupku, Ty w to wierzysz.
Nie upadnę.
~ Tak. - mówię z przerażającą mocą. - Ja w to wierzę.
On ucieka. Niech nie wraca. Uśmiecham się pod nosem. A Shervana się budzi.

<Shervana?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy