Wydawało mi się to bardzo dziwne, nigdy tak nie było. Opuściłem pysk i spojrzałem w trawę. Zamyśliłem się. 'Co źle zrobiłem?' - zapytałem sam siebie. 'Przecież rozmawiam z nią, zabieram ją na spacery, mówię, że ją kocham, że ją kocham. Opiekuję się naszym synkiem...'. Zastanawiałem się co się mogło stać. Nic z tego nie zrozumiałem. Dlaczego w ogóle tak myśli? Położyłem się obok niej.
-Ifus... Ale czegoś tu nie rozumiem... Przecież jest tak jak było dawniej, robię dla ciebie wszystko... O co chodzi? Jak to się oddalamy? - spojrzałem na nią, była cała zapłakana. Nagle wstała i zaczęła gdzieś biec.
-Ifus! - krzyknąłem. Zerwałem się na równe łapy, zacząłem ją gonić. Prawie ją dogoniłem, ale nagle ona odkrzyknęła:
-Alex! Proszę zostaw mnie! - w jej głosie było słychać łkanie.
-Nigdy! - nie dawałem za wygraną.
-Alex! Daj spokój! - krzyknęła i skręciła gwałtownie. Zgubiłem ją z pola widzenia.
-Ifus! - wrzasnąłem. Wzbiłem się w niebo w poszukiwaniu ukochanej. Zajęło mi to jakąś godzinę, zanim znalazłem ją na Wyspie Wspomnień. Była to najspokojniejsza wyspa w watasze. Wylądowałem i podszedłem do niej cicho.
-Jesteś wyjątkowo uparty - rzekła cicho.
-Nie ważne co w tym momencie myślisz... Dla miłości wszystko! - odparłem stanowczo. - To porozmawiamy w końcu?
<Ifus?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz