- No jak to? Idziemy do Latających Lasów - uśmiechnęłam się - przecież tam mieliśmy spotkać sie z Margaret
- A to nie tu? - powiedział zdezorientowany
- A gdzie masz tu lasy?
- No wiesz... W tym świecie... - zatrzymał się na chwilę - nic nie jest takie jakim się wydaje... - dokończył i uśmiechnął się delikatnie.
- No to akurat nie... To dosłownie latające lasy - wskazałam łąpą w górę i popatrzyłam tam. Basior zrobił to samo. Wysoko nad naszymi głowami znajdowały się unoszące się w powietrzu małe "wysepki" na których były drzewa. Wyglądało to mniej więcej tak:
Tylko widzieliśmy to od dołu.
- Ale... Jak się tam dostać? - zapytał Kill
- Za dużo pytań zadajesz... Wiesz? - powiedziałam żartobliwie i pobiegłam na łąkę - No chodź krzyknęłam. Zatrzymałam się mniej więcej na środku łąki - Tu najłatwiej się wybić - uśmiechnęłam się
- Co? Ale...
- Po prostu rób to co ja - uciszyłam basiora. Odbiłam się od ziemi najmocniej jak potrafiłam. Wybiłam się na kilka metrów po czym spadłam " zanurzając się w ziemi" co wybiło znowu basiora w górę.
- Co to jest?! - krzyknął basior spadając na brzuch i zatapiając się w ziemi.
- Wielka trampolina - zaśmiałam się - Skacz! Musimy się wybić jak najwyżej żeby się tam dostać!
<Kill? Wielka łąkowa trampolina :3 Jej!! *.* też tak chce :D PS sorka że tak długo ale chora byłąm i weny nie miałam ;) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz