Jedyną osobą, która w tym momencie mogła mi pomóc był ktoś kogo nie zamierzałam więcej widzieć. Spotkałam się z nią raz w życiu, ale nie mogłabym powiedzieć, że to najlepszy dzień w życiu. Jej dom zresztą, który już wyłaniał się zza krzaków już mógł zniechęcić wilka do wejścia tam. Wszechobecny smród zgnilizny i krwi, wygląd jakby ktoś go napadł, a po dotknięciu potrafił się rozpaść pod łapą. Zauważyłam wzrok Em'a i spróbowałam się delikatnie do niego uśmiechnąć, ale wtedy przypomniałam sobie jeszcze o czymś, a grymas pojawił się na moim pysku zamiast wcześniej zamierzonego uśmiechu.
- Zapomniałam o ofiarze.
- Ofiarze? - basior delikatnie przekrzywił łepek, domagając się dokładniejszej odpowiedzi, której udzieliłam z cichym westchnieniem:
- Tak, im większa tym lepsza. W dodatku potrzebuje magicznych mocy, więc... trzeba by było zabić jednorożca, smoka lub coś takiego. - skrzywiłam się.
< Em? Brak veny ._. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz