Gdy odchodziłam, zaatakował mnie wilk. Przegryzł mi lewą, przednią łapę. Starałam się od niego uwolnić, ale on był silniejszy. Nie mogłam rozpoznać kto to taki. W końcu powalił mnie na ziemię. Starałam się udawać nieżywą. Udało się. Basior odszedł. Gdy był daleko pozbierałam się. W miejscu, w którym leżałam udając martwą rozlała się niezła plama krwi. Szłam do przodu kulejąc. W pewnym momencie usłyszałam :
- Shadow!
Nie miałam siły się odwrócić. Szłam powoli kulejąc. Słyszałam kroki za sobą, a zapach był mi już znany.
- Raven... - wyszeptałam do siebie zatrzymując się.
Stałam chwilę w bezruchu czekając, aż basior podejdzie bliżej. Był już tak blisko. Zatrzymał się metr za mną. W tym momencie postanowiłam, że się odwrócę. Odwróciłam głowę szybkim gestem.
- To tylko ty - powiedziałam obojętnie, wiedząc, że to on.
Basior spojrzał na mnie i zapytał:
- Co się stało? Skąd tu ta krew?
Westchnęłam.
- No wiesz... zaatakował mnie wilk. Tyle - powiedziałam ruszając na przód.
Z łapy kapały mi krople krwi. Kap, kap, kap. Ten odgłos co kilka sekund walił jak dzwon w pustym pomieszczeniu.
< Raven? Brak weny >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz