Podchodziłam powoli do wilka, który mnie uratował. Będąc coraz bliżej mojego ratownika zauważyłam, że to wadera. Powoli, więc stawiałam kolejne kroki, widąc za nią nie małe plamy rozlanej krwi. Przyjrzałam się jej uważnie. Nie przypominała typowego napastnika w walkach.
- Dziękuje za pomoc. - powiedziałam delikatnie przenosząc ciężar ciała z łapy na łapę. Wadera uśmiechnęła się promiennie do mnie, na co lekko się tylko uśmiechnęłam. - Neya. - przedstawiłam się, czując się trochę pewniej.
- Alba. - odparła jeszcze radośniej, jakby to było możliwe.
- Zabijasz jak nie pierwszy raz- dodałam komentarz do naszej rozmowy. Wypowiedziałam się jakbym nie jednego człowieka zabiła i dalej miała zamiar to robić. Zaczęłam się kierować w stronę watahy. Skinęłam na Alby by również poszła za mną. Nie mogłyśmy zostać tu zbyt długo, bo posiłki ludzi zaatakowanych mogli niedługo sie zjawić, co raczej pozytywnie się nie zapowiadało..
<Alba?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz