- PLan jest taki...- zaczęłam Margaret - włazicie do tego - wskazała łapą śmietnik stojący w rogu - a ja przewożę was w nim aż do otworu śmietnikowego. Wyrzucam "zawartość" kosza i jakby nigdy nic odchodzę... Jak tylko was wyrzucę spadniecie przez kilka piąter ale spokojnie to jest po jakimś tam kontem więc nie powinniście się zabić... Tak czy siak, zaraz jak tylko wylądujecie w głównym śmietniku lecicie do... - spojrzała na mnie porozumiewawczo - Pamiętasz?
- Chyba tak... - odpowiedziałam z uśmiechem
- Latające lasy - powiedziałyśmy chórkiem
- A więc tam się spotkamy - powiedziała zadowolona
- Genialny plan! A ty co o tym sądzisz Kill - spytałam basiora
- myślę że to nie najgorszy pomysł
- A więc postanowione! - powiedziała Margaret - a teraz włazić do śmietnika! - Cała akcja przebiegła według planu i zanim się spostrzegliśmy byliśmy już z Kill' em po drugiej stronie ogrodzenia.
- Ruszamy! - warknęłam cicho i pognałam w głąb lasu. Biegliśmy tak przez jakieś 15min po czym stanęłam przed wielką skalą. - Jesteśmy - uśmiechnęłam się
- To znaczy gdzie? - zapytał wyraźnie zdezorientowany basior. Zrobiłam kilka kroków w tył
- Za mną - powiedziałam rzucając się pędem w skałę. Wbiegłam w nią i znalazłam się po drugiej stronie. czekałam aż basior zrobi to co ja. Najwidoczniej nie był przekonany do wbiegania w skałę ale po kilku sekundach znalazł się obok mni
- Co to było? - zapytał lekko zszokowany
- Zasłona- uśmiechnęłam się - Jak byłyśmy małe razem z Margaret stworzyłyśmy tę barierę... Żeby nikt nie znalazł naszego miejsca. - Rozejrzałam się - Pięknie tu prawda? - spytałam. Byliśmy w ....
<Kill? I co? gdzie byliśmy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz