czwartek, 9 października 2014

Od Dejli cd historii Kinaja

Spojrzałam na Kinaja... Niby szedł, ale coś nadal mnie niepokoiło. Miał skupiony wyraz pyska, stał jak totalna ciota. Zapewniał mnie, że jest dobrze, ale chyba nie do końca tak było.
-Ej, Kinaj! Dajesz radę czy mam odesłać cię do watahy? - zapytałam.
-Cichaj... Daję radę - zaśmiał się.
-No to dawaj idziesz do mnie - odbiegłam kawałek i humor bardzo mi się poprawił.
-Czekaj - uśmiechnął się i próbował iść. Był zbyt pewny siebie, chyba nie chciał okazać mi swojej bezradności.
-No liczę na ciebie - podpuszczałam go. Spróbował do mnie podbiec. Na początku mu to wychodziło, ale po chwili jego łapy rozjechały się na cztery strony świata tuż przede mną. Zaczęłam się śmiać jak szalona, a on razem ze mną.
-Kinaj, wilk gąsienica - nie mogłam powstrzymać śmiechu.
-Widzę, że humorek dopisuje - uśmiechnął się, po czym wstał, otrzepał się i klepnął mnie w bok. - Berek! - krzyknął i zaczął uciekać. Nagle wróciły mu zmysły. Biegał sprintem w koło mnie. Próbowałam go dogonić, ale był za szybki.
-Czyżby nagle siły wróciły? - spojrzałam na niego i goniłam go ile miałam sił w łapach. Zaczął robić slalom między drzewami, a potem przebiegł przez dużą kałużę. Ganialiśmy się dość długo, oboje byliśmy zmęczeni, ale nie poddaliśmy się. Nagle potknął się o niewielki kamień i przewrócił się na grzbiet. Podjęłam szybką decyzję. Skok! Byłam za blisko i za szybko biegłam, żeby się zatrzymać. Więc jednym zgrabnym susem przeskoczyłam nad basiorem. Wylądowałam i położyłam się kawałek dalej. Zaczęliśmy się śmiać. Rozejrzałam się dokoła, widok ten jeszcze bardziej podniósł mój poziom śmiechu.
-Kinaj, czy ty widzisz to otoczenie? - chichotałam.
Spojrzał na krajobraz i również dostrzegł, że wokół nas stoją żółte, gumowe kaczuszki do kąpieli. Nie były one zwyczajne, były to kaczki giganty.

<Kinaj? Co na to powiesz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy