Znaleźliśmy się na grzbiecie Pana Pegaza. Rozejrzałem się dookoła. Wyglądało to jak jakaś wielka autostrada tylko bez drogi i... samochodów... Zamiast drogi były chmury i niebo a role samochodów przejęły pegazy na których jeździły... mrówki
- O nie... znowu to samo... - mruknął pegaz. - Nie ma mnie kilka dni, a one znowu to samo...
- Citrina? - spytałem
- A ten co znowu? - spytał zdenerwowany pegaz
- On chce zapytać chyba co się stało, Panie Pegazie?
- Ach nie ważne...
- No niech pan nam powie...
- To nic takiego
- Ale plooooooooooooooseeee - zrobiła minkę słodkiego, małego, głodnego wilczka który prosi o kawałek mięska
- No dobrze... A więc...
<Shikka? I co? Co siem stało xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz