-Jasne! - krzyknęłam. Skakaliśmy po gumowych kaczuszkach tyle ile się
dało. Było super! Niestety zmęczenie okazało się silniejsze.
Podskoczyłam ostatni raz i padłam na trampolinę.
-Co jest? Nie dajesz rady? - zaśmiał się.
-Taa, chciałbyś! Po prostu mi się znudziło... - zmyśliłam dla żartów.
-Hue! Widzę, że kłamiesz - uśmiechnął się.
-A pokazać ci, że nie? - też zaczęłam się śmiać. Skoczyłam. Miałam już
wylądować, kiedy gumowe kaczuszki zniknęły i spadliśmy na ziemię.
Wykorzystałam sytuację.
-Widzisz! Nie wymiękam, umiem zniknąć gumowe kaczki - zaśmiałam się.
-No, no!
Wtedy zza czerwonego drzewa wyszedł Batman! Jego strój lśnił niczym woda.
-Witajcie, wilczy przyjaciele! Zaiste błogosławię was! - rzekł donośnym i poważnym głosem.
-Ej ty, gejos! Ten strój to nowy? - Zapytał go Kinaj.
-Nie! Wyprany w Perłolu! - odpowiedział. Wybuchnęliśmy z Kinajem śmiechem. -Wiele już widziałem, ale gadające wilki to nowość.
-A widziałeś takie czary? - zapytałam i wyczarowałam wodną kulę, którą rzuciłam w Batmana.
-O ja! Ale magia! Hue! - Batman oniemiał. - Czarujące wilki!
-No! A teraz pokaż co ty umiesz... - odezwał się Kinaj. Batman
przytaknął. Zaczął tańczyć balet, potem zarapował coś o USA, a na koniec
wyrecytował Inwokację. Dusiłam się ze śmichu, Kinaj zresztą też.
-Ale poczekajcie, koledzy! To nie wszystko! - uśmiechnął się Bat. Złapał
Kinaja w pasie i uniósł go tak, że pysk basiora był na wysokości jego
ust. - Wiem, że mnie pragniesz! - zaśmiał się szyderczo i spróbował go
pocałować, ale Kinaj zaczął się szarpać.
-Nieee! Puść mnie, geju! Wszystko, ale nie gejostwo! Puszczaj! - darł
się wniebogłosy. Nie wiedząc czy się śmiać czy płakać, wykrzyknęłam
zaklęcie:
-Bum szakalaka beybe, giń Batmanie!
Nagle gej zniknął, a Kinaj wyraźnie spokojniejszy opadł powoli na ziemię.
-Dzięki - podziękował.
-Nie ma za co... Ale wiesz co ci powiem? Fajnego masz kolegę... Taki napalony na ciebie! - zaśmiałam się.
<Kinaj?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz