- Po co? - zaśmiało się coś co przypominało mnie.
Sam nie mogłem się ruszyć. W czasie jak Keiichi gapił się na smoka, mnie coś zabrało. Wiem, że zabrzmi to głupio, ale czułem jakby wielka, niewidzialna dłoń, oplątła się wokół mnie i zabrała. Coraz bardziej oddalałem się od basiora, nic nie mogąc zrobić. Rozmawiał z moją kopią, podróbą, klonem, a ja nie mogłem nic krzyknać...
< Keiichi? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz