- Jedziemy gdzieś, nie wiem. Ludzie nas złapali. Nie mam pojęcia, dokąd jedziemy - odpowiedziałam ze stoickim spokojem.
- I ty tak na to spokojnie reagujesz?! - wrzasnął Kill.
- Nie mamy innego wyjścia. To nic nie zmieni. Będziemy harować u ludzi jak woły.
Na te słowa basior zaczął się rzucać po całej klatce, ledwo mnie nie poturbował.
- Kill, to nic nie zmieni.
- Skąd wiesz?
- Bo patrzyłam we wszechwiedzące niebo.
Dopiero to uspokoiło Kill'a.
***
Ze snu zbudziło mnie gwałtowne szarpnięcie. Byliśmy już na miejscu. Wyjęli klatkę. Zaciekawiona rozejrzałam się po otoczeniu. Byliśmy w górach.
- Musicie trochę poczekać - powiedział człowiek.
Zostawił nas na zewnątrz. Miałam okazję spojrzeć w naszą przyszłość.
Zobaczyłam niewyraźny, jakby zamglony obraz i wszędzie pełno czerwonych plam.
- Obyśmy przeżyli - szepnęłam.
- Coś mówiłaś? - spytał Kill.
- Nasza nie tak daleka przyszłość jest niewesoła. Może Twoja nie, nie wiem. Na pewno moja jest - odpowiedziałam.
Spojrzałam jeszcze raz, tym razem spróbowałam wejrzeć w przyszłość basiora. Pokazywała ona jego, rozmawiającego z kimś z WBN.
- Twoja w tym samym czasie jest o wiele lepsza - odezwałam się, przetrawiając to, co zobaczyłam.
< Kill? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz