- Nie martw się. Może i rzeczywiście chcę przeżyć, ale jest szansa, ze zostanę w tej postaci - powiedziałam.
Przyszedł po nas człowiek.
- Ups... Co teraz?
Pytanie zostało bez odpowiedzi.
Zostaliśmy przeniesieni do sali, w której zostaliśmy poddani na kilka dni testom wytrzymałości.
- Pierwsza przyszłość zaliczona - mruknęłam.
Następnie Kill'a wzięli gdzie indziej. Mnie zaprowadzili do obszernej hali, gdzie prawie całe ściany były czerwone od krwi moich pobratymców i pełne dziur po pociskach.
- Nie... - szepnęłam.
Przyczepili na moją szyję metalową obrożę z przyczepionym do niej łańcuchem, który był przytwierdzony do ściany. Ludzie zaczęli strzelać. Pierwszy pocisk przebił moje skrzydło. Upadłam z bólu. Tuż po nim drugi trafił w łapę. Tak to się zaczęło. Po chwili straciłam przytomność. Czułam jeszcze strużkę gorącej krwi płynącej po moim pysku.
***
Zmrużyłam oczy. Obraz był czarno-biały. Leżałam jeszcze przez chwilę, po czym spróbowałam wstać. Byłam na wzgórzu. Jednak wzgórze nie było normalne. Było ze szkieletów martwych wilków.
Po chwili zobaczyłam jakiś ruch. Z krzaków wyłonili się Kill i jakaś nieznana mi wadera.
< Kill? Laicha? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz