Wadera przekrzywiła łebek, a ja tylko wyszczerzyłem się do niej i ruszyłem. Nasz cel znajdował się na wschodzie, więc tak też kierował się Pink Team. Tylko, że ja w połowie drogi oddaliłem się na chwilę, niedbale machając łapą, żeby uspokoić resztę i przekazać, że zaraz wrócę. Tak naprawdę, gdy tylko znalazłem się w bezpiecznej odległości od nich, stworzyłem w myślach małego ptaka, który doskonale umie naśladować głosy. Kazałem mu lecieć do Red Team'u i czekać, aż się rozdzielą, by móc wkroczyć do akcji i ich rozdzielić. Trochę czasu zajmie im odkrycie podstępu i znalezienie się.
- Idealnie byśmy mogli pokonać przeszkody, które oni dla nas zastawili. - uśmiechnąłem się pod nosem.
I wróciłem do reszty, która już stała pod Świątynią.
< Kimmy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz