Ruszyłem za głosem Mel. Po chwili znalazłem ją przy jeziorze.
- Jesteś cała? - Zapytałem.
Wadera skinęła twierdząco głową po czym zapytała:
- A ty?
Popatrzyłem na prawy bok i lewą tylną łapę.
- Nie bardzo... Mam zwichniętą łapę i głęboką ranę na boku.
Wadera zrobiła minę jakby co najmniej zobaczyła ducha po czym nakazała:
- Odpocznij, a ja poszukam wyjścia.
Posłusznie wykonałem polecenie wadery...
~~ kilkanaście minut później ~~
- Znalazłam wyjście, ale nie wiem czy dasz radę wspiąć się na skały...
Spojrzałem w oczy Mel.
- Idź! Idź sama! Lepiej będzie, gdy umrę ja niż my dwoje... - Spuscilem wzrok.
<Mell?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz