Dziś wybrałam się na polowanie ze Sierrą. Wytropiłyśmy jakiegoś królika. zawsze coś, nie? No więc ruszyłyśmy tropem zwierzaka. W pobliskich krzakach coś się ruszyło.
Już czułam bicie serca ofiary.
-1... 2... - liczyłam cicho, gdy...
- 3! - krzyknęła Sierra i dała nura w zarośla.
- Ej! To był mój obiad! - krzyknęłam za nią.
- To coś kiepski z ciebie łowca! - krzyknęła trzymając w pysku żywego królika, odwrócona do mnie, ja ją goniłam. Weszłyśmy w las.
Nagle Sierra wpadła... na jakiegoś basiora... Ona zarumieniona stała przed nim, a ja tylko na to czekałam - Sierra upuściła królika i dał dyla w las. Zaczęłam go gonić, ale z drugiej strony zaczęłam myśleć na kogo wpadła moja kuzyneczka.
< Jakiś basior by dokończył? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz