- UWAŻAJ!
Rzuciłem się za Shervanę. Jedynie lekko mnie musnął, ale... musiałem porządnie wytarzać się w śniegu, żeby sierść przestała płonąć. Na szczęście Sher już go zauważyła.
- Feniks?!
- Może... chodźmy stąd!
- Popieram!
Ruszyliśmy... trochę za szybko. Ja i mój problem z górami. Ekh... Kilka fikołków nieźle bolało. Zatrzymałem czas i wstałem. Otrzepałem z kurzu i śniegu. Pobiegłem w dół. Niestety dopiero po chwili zorientowałem się, że wciąż nic się nie rusza. Chwilę później biegłem dalej z Shervaną. Nagle za nami rozległ się grzmot.
- Burza? - stęknąłem.
Wadera zerknęła przez ramię. Jej źrenice się zwęrzyły.
- Em...
Po kolejnych hukach sam zrozumiałem, że czeka nas już tylko wyścig z czasem. Eee.. ze śniegem. A konkretniej z lawiną.
<Shervana?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz