- Jasne... Fallen znamy się już tak długo, więc musisz wiedzieć, że mój dom jest Twoim domem. Możesz tu być kiedy tylko chcesz. - uśmiechnęłam się.
- Naprawdę tak uważasz? - zapytał.
- Tak. A teraz poczekaj idę naszykować kolację - uśmiechnęła się.
- Pomogę Ci co będziesz się męczyć. Przecież nie usiądę w fotelu i nie będę siedział, a później patrzył jak harujesz w kuchni. - powiedział.
- Jak chcesz to chodź - zaśmiałam się.
W taki sposób poszliśmy do kuchni. Pokroiliśmy warzywa, upiekliśmy soczysty stek. Mieliśmy przy tym masę zabawy. Wygłupialiśmy się, udając, że jesteśmy warzywowymi radosnymi stworzonkami. Zachowywaliśmy się zupełnie jak małe dzieci, a byliśmy przecież dorośli. Potem zasiedliśmy do wspólnej kolacji przy świecach. Nastrój nadal był zabawny, ciągle nie mogliśmy przestać się śmiać. Spróbowałam steku, którego przyrządzał Fallen. Był przepyszny, idealny aromat, delikatny smak. Po prostu najlepszy stek jaki kiedykolwiek zjadłam.
- Mmmmm... Fallen, nie wiedziałam, że tak dobrze gotujesz. - zaśmiałam się.
< Fallen, co powiedziałeś? Tak wiem trochę kulinarnie wyszło >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz