- Sher-vana.
Nie chcę otwierać oczu.
- Gdzie jesteś...my?
- Nie jestem pewna.
Wstrząsam głową. Wadera przesuwa do mnie nosem kawałek mięsa. Patrzy, jak jem wolno, powoli znowu zyskując siły. Tak dawno nie czułem się taki samotny i zagubiony, że nawet nie pocieszyłem jakoś Shervany, a słysząc "Nie jestem pewna" uciekłem do lęku.
- Chcę iść do domu.
Wadera spojrzała na mnie smutno.
- Ja też... ja też chcę wracać.
I wtedy zamajaczyła przed nami kula ognia, która zdawała się powiększać i rosnąć, aż w wielkie, płaskie lustro...
<Shervana?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz