Wtuliłam się mocno w basiora i ukryłam zapłakany łepek w jego
sierści. - Okej - mruknęłam smutno. Wiedziałam że powinnam odsunąć się
od basiora a nie przytulać do niego ale... kiedy wtulałam się w jego
futerko czułam się jakby wszystkie problemy, które męczą mnie całe
życie, nagle odeszły a na ich miejscu pojawił się spokój i ciepło.
Leżeliśmy tak jakiś czas. Poczułam że jest juz w porządku i w sumie mogę
przestać się w niego wtulać... mimo to leżeliśmy jeszcze chwilę aż w
końcu odsunęłam pyszczek od jego ciepłego futerka i spojrzałam mu w
oczy.
- Już w porządku? - spytał basior spokojnie i cicho, uśmiechając się do mnie.
- Chyba tak - odszeptałam i odwzajemniłam uśmiech. Nasze pyszczki dzielił odstęp zaledwie kilku centymetrów.
- Chcesz mi o tym opowiedzieć?
Chciałam zaprzeczyć ale tak jakoś sam wyszedł ze mnie potwierdzający pomruk.
-
Jak już wiesz wychowywałam sie na tym zamku razem z Margret i... Raktą.
Wszystko robiliśmy razem... bawiliśmy się, uczyliśmy się polować,
chodziliśmy razem na lekcje historii, kultury itp. Byliśmy...
przyjaciółmi... najlepszymi przyjaciółmi...
Kill zrobił wielkie oczy chyba nie za bardzo mógł w to uwierzyć.
- Jak to? A on nie jest zły?
- Jest... Ale kiedyś taki nie był... Był dobry, pomocny, współczujący...
- To co sie stało? - spytał wyraźnie zaciekawiony basior
- Opętał go zły duch... Duch który towarzyszył wszystkim będącym częścią Noawy...
- O co w tym wszystkim chodzi?
-
Dawno, dawno temu dwa duchy które bardzo się kochały: Noawa i Loawa (od
których imion wzięły się nazwy słońca i księżyców na tej planecie... z
resztą nie bez powodu...) stworzyły ten świat jako swój dom. Działały
wspólnie dając życie wielu gatunkom zwierząt w tym również wilkom. Kiedy
duchy zakończyły swą pracę postanowiły przyjąć postać stworzenia tak
bardzo im się podobającego : wilka. Żyły na planecie przez wiele wiele
lat nadzorując wszystko i utrzymując harmonię. Jednak co dobre szybko
się kończy. Nastały mroczne dni. Zły duch: Szimero pragnął posiąść moce
należące do Noawy i Loawy. Duch wstąpił w wilcze ciało Noawy opętując
go. Noawa i Szimero stali się jednością. Mimo dobroci Noawy wygrał
Szimero, który wyglądając jak Noawa podszedł Loawę. Kiedy ta zaszła w
ciąże i urodziła maluchy Szimero zabił ją by przejąć jej moce. Nie udało
mu się to bo kiedy Loawa umarła zmieniła się w księżyc. Drugi księżyc
naszej planety. Szimero nie wiedział, że przy tworzeniu świata Noawa i
Loawa stworzyli księżyc i słońce. To one były częściami ich mocy...
Przed śmiercią Loawa wiedząc że Szimero opętał Noawe przekazała część
swoich mocy małej wilczej córeczce, za to synkowi przekazała część z
mocy słońca by pozostała w nim część Noawy. Szimero był tak wściekły
czynem Loawy że ukrył się w księżycu zabierając jego część mocy. Chciał
dać nauczkę całemu światu przez co codziennie sprawia że światło słońca
przyciąga potwory i zmienia je w dzikie bestie. Od tamtej pory w naszej
rodzinie z pokolenia na pokolenie przechodzą moce Noawy i Loawy, a zły
duch chce je posiąść... Tak głosi legenda...
<Kill? Ale legendę walnęłam xd Taka posrana ;) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz