Tym razem on wydobył z siebie dźwięk, bardzo podobny do śmiechu dwunogów, ale inny. Rzadko spotkany, a jak dla mnie cudny.
- Nie wiem sam. Chwila odpoczynku, by się przydała.
- Racja. - skinęłam mu łebkiem, a moje wargi powędrowały w górę jak to często mi się przy nim zdarzało. - Nie sądziłam, że bycie Alphą jest takie trudne.
Odwzajemnił gest:
- A ja nie sądziłem, że będzie tak bardzo pochłaniać moją partnerkę i mnie?
- Brakuje Ci mnie? - zerknęłam i zagłębiłam się w jego oczkach. - Teraz mamy swój czas. - machnęłam moim ogonem, delikatnie go smyrając.
< Em? Dziwnie wyszło . _ . >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz