Znajdowałem się... nigdzie. Wokół mnie panowała zupełna pustka. Podniosłem łapę, a potem ponownie postawiłem ją na ziemi i stwierdziłem, że podłoże jest lekko mokre. Pewnie kwiatki rosły by tu dość... Cholera, o czym ja myślę? Dlaczego nie myślę o tym, żeby się stąd wydostać? Rozejrzałem się wokół i po chwili zobaczyłem... samego siebie?! Tak, zobaczyłem samego siebie, tylko dużo młodszego. Jeszcze z czasów, kiedy byłem w tamtej watasze. Nie! Kill! Nie myśl o tamtych czasach! Jednak było to silniejsze ode mnie. Jak zahipnotyzowany wpatrywałem się w scenę, na której bawiłem się z Millie. Jeszcze chwila i ten moment nadejdzie. Chciałem zakryć sobie oczy, jednak zwyczajnie nie mogłem. Widziałem jak On ją rozszarpuje. Jak uchodzi życie z mojej najlepszej przyjaciółki. Łzy naszły mi do oczu. Wtedy uciekłem, zamiast próbować ją uratować. Wolałem ratować własny tyłek. Zachowałem się jak tchórz. Głupi, głupi, głupi... Zamknąłem oczy i poczułem silny podmuch wiatru. Kiedy je otworzyłem, byłem w jaskini, a pierwszą osobą, którą zobaczyłem była Sava.
- Przytul mnie... - poprosiłem cicho, starając się, żeby nie widziała jak płaczę
<Sava?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz