- Głupie krówsko - mruknęłam i zaczęłam się wiercić.
- Co robisz?
- Próbuję...Poluźnić...Sznury - wydukałam ruszając łapami wte i wewte
bez skutku - Ech, to nie ma sensu - powiedziałam odgarniając grzywkę w
oczu - Jak, myślisz, zmieszczę się?
- Co masz na myśli?
- Widziałeś mnie jako B-Rabbita, gdybym się teraz przemieniła,
zmieściłabym się? - powiedziałam próbujac się rozejrzeć po dosyć małej
piwnicy - Głównie zależy mi na tym, żeby nie walnąć się w głowę.
- Można spróbować, ale...
- No to do dzieła - po czym zaczęłam przemianę. Już po kilku sekundach w
miejscu, gdzie leżała związana wadera stał gigantyczny czarny królik o
czerwonych oczach. Niestety, źle oceniłam wysokość sklepienia...
- AŁA!
- Alice? Co jest?
- Walnęłam o sufit! Urgh - mrugnęłam, aby pozbyć się plamek sprzed oczu.
Jakby tego było mało, wywróciłam się o jakąś skrzynkę i leciałam prosto
na Kinaja... W ostatniej chwili wróciłam do swojej normalnej formy. Co
nie zmieniało faktu, że leżałam dokładnie na basiorze.
- ALICE! - wykrzyknął, kiedy wylądowałam.
- Głupia grawitacja - podniosłam się ociężale i zobaczyłam, że
przypadkiem rozcięłam jego sznur pazurami. I zadałam mu lekkie rany...
- Nic ci nie jest, Kinaj? Podrapałam cię przypadkiem... - zapytałam, nie chciałam mu robić takiej krzywdy...
<Kinaj? Niby długie, ale nie wiedziałam o czym konkretnie pisać ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz