Byłem już na miejscu... Rozejrzałem się i zrozumiałem, że Shervana zrobiła sobie ze mnie kawał. Nie powiem, że nieudany, ale dla mnie całkiem nie śmieszny. Wróciłem do niej. Wadera tarzała się po ziemi ze śmiechu.
- I jak ci poszło?! - zaśmiała się.
- Bardzo... bardzo dobrze... - powiedziałem z grymasem.
- Chyba się nie gniewasz? - spytała.
- Nie... Spokojnie tak przy okazji to naprawdę świetny numer... Kiedyś też tak kogoś nabiorę... - odpowiedziałem.
< Shervana?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz