Potwór kazał mi zabić małego, bezbronnego szczeniaka, który znajdował się w drugim rogu pokoju. Maluch drżał z przerażenia.
- Nie! - protestowałem
Nie mogłem tego zrobić bo później miałbym wyrzuty sumienia. Co z tego, że wszyscy uważają mnie za mięczaka? Jestem jaki jestem i nie zamierzam się zmieniać.
- Za chwilę to ja cię zabiję - groził potwór
- Nie dasz rady - uśmiechnąłem się kpiąco
- Dlaczego? - zapytał zdziwiony
- Dlatego - odparłem i w jednej chwili stałem się niewidzialny
Zmieszany stwór krążył po pokoju i klął pod nosem. Wziąłem szczeniaka i wybiegłem z pokoju. Trafiłem do długiego korytarza z mnóstwem drzwi lecz tylko jedne były otwarte, więc pobiegłem w ich kierunku.
- Rosie! - krzyknęłam gdy zobaczyłem waderę - Uciekamy!
Biegliśmy korytarzem. Wydawało się, że on nigdy się nie skończy.
- Kim on jest? - zapytała wskazując na szczeniaka
- Nie istotne - powiedziałem
<Rosie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz